Siedze w pracy, nie mam za bardzo co robic...i tak se pomyslalam, ze troche wam poprzynudzam...
O tych niewyjsnionych sprawach, to zapomnialam Wam kochane zameldowac, ze
dodzwonilam sie do wlasciciela domu, ktory wynajmujemy!

Okazalo sie, ze facet nie wiedzial, ze agencja umyla rece wysylajac nam list zaraz po podpisaniu kontraktu, byl tak zaskoczony, ze nie wiedzial nawet co powiedziec

Potwierdzil, ze moj list ma- mial go nawet przed soba, bo mi moje nazwisko (jakze zreszta trudne

) przeczytal i numer telefonu tez. Musialo tam zajsc jakies nieporozumienie miedzy nim a agencja widocznie...

W kazdym razie mysle, ze zostac w tym domku zostaniemy, tylko kwestia dopelnienia formalnosci

. No i poki co czekamy na kontakt z jego strony, bo obiecal sie skontaktowac i wyjasnic co i jak.
Tak ogolnie nie chce mi sie juz siedziec w pracy...

wole byc w domu...Wczoraj dzwonilam do babci z zyczeniami urodzinowymi

...powtorzyla chyba z milion razy "pamietaj Olunka duzo ruchu, to bedziesz miala latwiejszy porod"

Tylko babcia nie wie, ze w pracy to ja siedze i nie mam ruchu

, a w domku to chociaz przy myciu naczyn sie poruszam... I podejrzewam, ze ten nastepny- ostatni tydzien w pracy bedzie sie ciagnal jak flaki z olejem

...Ale trudno- przecierpie...Potem w poniedzialek 17tego tylko z jakims ciateczkiem na kawke pozegnalna i koniec!!!

I mam nadzieje, ze z domem i wszystkim sie tak ulozy wszystko, ze jak pojde na macierzynski, to bede mogla wystartowac

z pokoikiem dla malej, pozmieniac to co chce i powoli robic pranie, prasowanie itp...

Tak mi sie wydaje, ze to akurat zleci do konca listopada zanim to wszystko zrobie... Mamy tez na liscie jeszcze pare rzeczy do kupienia...tak wiec nudzic sie nie bede napewno

Tak ostatnio napomknelam Irkowi o wozku, ktory ogladalismy w dzieciowym sklepie

. Taki byl fajowy i jak sie go zlapalam, to normalnie rewela... Ten co mamy bardzo mi sie podoba i , ale caly czas meczy mnie temat gondoli, ktorej nie mamy poki co

Moja siostra i znajome mowia, ze ten ktory kupilismy to do niego troche jestem za niska, a nie ma regulowanej poreczy i moze byc dla mnie meczace pokonywac nim np krawezniki... I juz sama nie wiem

. Nie ze zaluje, ze juz mamy wozek, bo jak bede chciala to go w kazdej chwili moge sprzedac i kupic inny- tak jak pisalam na poczatku wozeczkowej przygody

Musze troche irkowi pomarudzic, moze przylozy reke do sprawy i powie, ze mam kupic taki jaki chce

Nawet z Polski bym mogla zeby bylo taniej, zawsze znajde kogos kto mi przywiezie...

Dobra laski moglabym tak pisac i pisac...ale dam Wam szanse sie wypowiedziec poki co hehe
