Z chorobami nie pomogę...
ale tekstami moich dzieci może rozśmieszę

Okazuje się, że moje dziecko numer dwa także odziedziczyło poczucie humoru po ojcu i zaczyna dorównywać bratu w swoich tekstach.
Nikodem bawi się autkami. Nagle zapatrzył się w bajkę co zaobserwował Kajtek... buchnął mu więc jeden z samochodów i cichutko wycofuje się w moim kierunku, podaje mi samochód i mówi szeptem:
- ciiichooooo żajty lobimy!
(jak się NIkodem zorientował, że brakuje mu zabawki to wesoło było tylko Kajtkowi...)
Jadę samochodem, zwalniam przed światłami i słyszę tekst mojego 2 latka:
- Mama pal gume!
- Słucham??
- pal gume! gaziuuuuuuuuuuu!

Opowiadając to mężowi uświadomił mi, że grają sobie przecież w playstation i stąd to słownictwo

Jadąc autem zawsze jest przeprowadzany ten sam dialog między moimi dziećmi. Zawsze!
Chłopcy widzą zza okna tramwaj.
Kajtek: oooo pociąg!
Nikodem: to nie pociąg tylko tramwaj!
K: Nieeeeee pociąg!
N: Nie! tramwaj! mówie ci! TRAMWAJ
K: cio ty! POCIĄG
N: o booooooże TRAMWAJ. to jest tramwaj nie pociąg!!!
K: a tramwaj... okej, mozie być

Najśmieszniejsze jest to, że Kajtek doskonale wie, że to tramwaj, ale musi swój dialog przeprwadzić. Co raz częściej śmieje się już przy pierwszym zaprzeczeniu, a Nikodem co raz szybciej się na niego złości
