Hej
dopiero wstałam...

aż wstyd tyle spać

Wczoraj mieliśmy zabawną przygodę w kuchni na sam wieczór i zapomniałam nawet napisać co u położnej...
Więc bałam się trochę, bo miała być jakaś nowa, a czasem "nowi" do Polaków są źle nastawieni, ale okazalo się, że to taka młoda laska, którą poznałam już w szpitalu i ona będzie do końca
Ogólnie wszystko w normie, serduszko bije, mała jest głowką w dół i uciska (co ja zresztą czuję

)

:D:D
Dopiero teraz- nie wiem czemu, wpięła mi do mojej ciążowej książki wyniki badań robionych wcześniej- na glukozę, wirus wątroby, żółtaczkę itp...ale grunt ze wszystko w normie

A wczoraj wieczorkiem, kiedy już skończyłam wszystkie zaplanowane czynności, poprosiłam Irka żeby mi otworzył puszkę z pomidorami i chciałam na koniec z przyprawami do lecza dodać... a ta puszka była jakaś dziwna, bo Irek jak tylko zrobił mały otworek to eksplodowała dosłownie

Irek się ochlapał cały, ja wzięłam puszkę i przekonana, że trzeba zrobić drugą dziurkę, żeby powietrze zeszło, tak zrobiłam no i wtedy to już cała kochnia była w pomidorach łącznie z sufitem
od nowa mieliśmy sprzątanie całej kuchni

Na szczęście plamy w miarę zeszły- uratowała nas zmywalna farba na ścianach, a sufit chyba do odmalowania

jak usiadłam o 21 to moment i mi sie oczy same zamykały...ale wzięliśmy całą sytuację śmiechem, bo nap[rawdę po tylu godzianch w kuchni nawet nie chciało mi się już denerwować
