I ja znowu powiem coś co się pewnie nie spodoba, ale ja bym nie wzięła cywilnego. Wzięłabym normalny kredyt taki który mogą wziąć narzeczeni, konkubenci jak zwał tak zwał, a później po ślubie starałabym się zamienić obecny kredyt na jakiś fajny konsolidacyjny, czyli zamienić drogi na tańszy, bo jest taka mozliwość. Prawda jest taka że jeśli już raz włożysz na palec obrączkę, to drugi już nie będzie taki sam, przysięga małżeńska to niepowtarzalna chwila i bałabym się że to już by nie było to samo, własciwie byłabym pewna. Ja wychodzę z założenia że nie wszystko w życiu robi się dla pieniędzy i wcale nie dlatego że mam ich w nadmiarze, bo nie mam. Tak poprostu zostałam wychowana. Ale potrafię też postawić się w Waszej sytuacji i Was zrozumieć.