witam was poniedziałkowo

wyspałam sie hehe za cały weekend

troszke szkoda mi dnia, ale co tam... coś znowu chce mnie złapać, od piątku chodzę z bolącym gardłem

i chyba na tchawice sie przenosi

wiec tym bardziej na lulanie mogłam sobie pozwolić

falnjutko, ze w waszej części polski tez już biel zawitała

jak kiedyś byłam mała to nie znosiłam miejśc gdzie nie na sniegu, uważałam ze są takie smutne i nie pasuje do reszty zimowego krajobrazu...i tam tez z siostra zwoziłyśmy saniami śnieg by wszędzie było jednolicie

jak małe dziecko ciesze sie z wami
u nas cały czas śnieżek prószy, oj i oby tak do jutra jeszcze wytrzymał

jest ślicznie bialutko, we wrocku to prawie szaruga a za moim oknem krzaczki/ drzewka pokryte puchem

hihi ja juz czuje atmosferę świąteczną...serducho się raduje...
i uwierz w to !
masz bez dwóch zdań talent...
ewcia 
poddaje się, nie mi to oceniać

Wrocław od ciebie pozdrowiony

bo w sobote przeczytałam posta

och..tak juz jest tak świątecznie...Każde centrum handlowe inaczej przystrojone, udekorowane po prostu cudonie...ja wczoraj 4 godziny łaziłam, niestety z moja orientacja w tych molochach byłam po kilka razy w jednym sklepie a innych znaleźć nie mogłam...ale wychodzić asie nie chciało tylko łapałam łapczywie wszystko, co działo sie dookoła mnie
co do bluzki to odważyłam sie i w końcu kupiłam fioletową...hihi na razie stop zieleni, bo wszystko prawie mam zielone a czas troszkę poeksperymentować kolorkami, nie wiem czy wspomniałam ale jakieś 2 tygodnie temu zaopatrzyłam sie w czerwień...M. za każdym razem jak widzi mnie w tej bluzeczce mówi..."ślicznie wyglądasz"

uwielbiam słyszeć to z jego ust

bo w duzej mierze to dzięki niemu te zmiany nastały
oj w piątek był niezwykły wieczór...nie wiem co sie dzieje w moim serduszku, ale czuje jakby jakaś rewolucja nastała... jej...nie mogę się nacieszyć od kilku dni światem jaki mnie otacza ale i przede wszystkim Michałem...wszystko jest takie piękne...Kiedy go już chwilki nie widzę tęsknię, jak by był to co najmniej miesiąc...Nie mogę go na przytulać, napatrzeć się a jego głos jak piękna muzyka brzmi dla moich uszu...chociaż paluszkiem ale muszę czuć jego ciepło, czuć jego ciało...Czuje się tak blisko jak nigdy dotąd ale i tak daleko...Tego nie da sie opisać słowami...Czuje tylko w sercu miłość, miłość i jeszcze raz miłość ale i jej pragnę i nie mogę sie nasycić...po prostu coś pięknego przeżywam... Z piątku na sobotę, kiedy M. spał u mnie wstawiając w nocy do wc, cudownie było popatrzeć na śpiącego ukochanego. Aż szkoda było mi wstawać...mogłabym tak sie patrzeć na niego godzinami. A kiedy wróciłam, jakie to niesamowite uczucie mnie ogarnęło, wtulić się w ukochane ramiona, a on przez sen tak słodko mnie przytulił do siebie, jakbym tylko do niego należała, serduszko tak mi się radowało jakby nowe źródło z niego wypłynęło, gorące, czyste i prawdziwe...czułam jak z mojego serca ono wypływa i płynie...Pomimo śniegowej aury w moim sercu panuje prawdziwe lato, wszystko kwitnie innym kwiatem...Słońce, ciepło śpiewające ptaki, czyste strumienie szemrząc zmierzają do tej jednej, najpiękniejszej rzeki... Szkoda ze czasu nie mam to bym wam tu popisała

Kochane choćbym nie jak wiele tych epitetów i porównań przytoczyła tego nie da sie opisać

co zaszło z tym stoliczkiem pózniej opowiem, i oczywiście pochwale sie tym co nowego nabyłam

ale wieczorkiem, muszę sie uczyć mam sprawdzian ze słówek

sle dla was kochane
miłego popołudnia