Autor Wątek: Dwa serca przez miłość połączone w jedno, bijące dla nas dwojga -> 15.05.2010 r.  (Przeczytany 358899 razy)

0 użytkowników i 2 Gości przegląda ten wątek.

Offline wiśniowa

  • forumowy
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 9444
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 30.05.2009
ja też jestem ciekawa jak po tej mikro... ja od jakiegoś czasu zbieram się, żeby na coś takiego pójść  ::)

Offline Doris85

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 2841
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 25.12.2008r :) NA ZAWSZE RAZEM
no właśnie ja też bym chciała wiedzieć no i czy boli  ??? cenę też możesz powiedzieć ;D
ja chyba się też skuszę na ten zabieg,ciekawe czy są jakieś efekty :-\


Offline agu-s

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 7420
  • Płeć: Kobieta
super sypialnia :D

Werka wybacz, ale ja nie wyobrażam sobie oddać zwierzaka dlatego, ze mnie ogranicza ::)
 właśnie dlatego, ze ma uczucia- jest do Was i mamy bardzo przywiązany. Jak się bierze zwierzaka to trzeba wziąć za niego pełną odpowiedzialność. W pracy przecież nie będziesz cały dzień?

Morgan
  • Gość

Werka wybacz, ale ja nie wyobrażam sobie oddać zwierzaka dlatego, ze mnie ogranicza ::)
 właśnie dlatego, ze ma uczucia- jest do Was i mamy bardzo przywiązany. Jak się bierze zwierzaka to trzeba wziąć za niego pełną odpowiedzialność. W pracy przecież nie będziesz cały dzień?

Aboslutnie Cie popieram... nie chcialabym nic dodac zeby nikogo nie urazic ... co ja mysle na temat takich osób. Wercia nie rob glupot.

Offline Olucha

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 6455
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 11 lipiec 2009r.
Popieram dziewczyny, zwierzę jak dziecko, nie wobrażam sobie oddać z jakiegoś powodu

Offline madzia_n

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 20831
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 22 sierpnia 2009
Ostatnio mój A. prowadzi rozmowy kwalifikacyjne, co prawda tutaj w Irlandii, ale mniej więcej widzę co i jak, na czym dokładniej to polega od drugiej strony ;)

A co do pieska...No to ja popieram też dziewczyny... Przecież jej serce pęknie gdy ją oddacie :( :( :( Nie pomyśleliście o tym... ? Pies jest jak dziecko ::) Ja nawet do rybek się przywiązuję, a co dopiero psiak... Pamiętam, gdy rodzice oddali mojego królika, bo za dużo trocin z klatki wysypywał ::) Płakałam niesamowicie, myślałam że umrę z rozpaczy, że ona jest gdzieś sama, bez nas(a był to naprawdę inteligentny, bardzo do nas przywiązany królik, tym bardziej że otrzymaliśmy go od sąsiadki, której kuzynka po prostu chciała go gdzieś zostawić). Sonia(to był samiec, ale co tam :P ) przywiązana była do nas strasznie. Ostatnio nawet na wspomnienia mnie wzięło jak chomika sobie kupiliśmy, że przecież ten króliczek miał serduszko i pewnie tak bardzo cierpiał :( Chyba do dziś tego rodzicom nie umiem zapomnieć i wybaczyć. Heh, ja z Sonią nawet na spacery chodziłam, i nawet miał własną smycz,to był królik, który zachowywał się po prostu jak maleńki piesek.
Kochana, pomyśl sobie, że Wasz piesek oddałby za was życie, jak każdy pies za swojego pana. Z pewnością rzuciłby się w razie potrzeby, z pomocą, w Twojej obronie czy obronie Twojej mamy. Psy są czasem, prawdę powiedziawszy, bardziej oddani człowiekowi, niż drugi człowiek. Tacy przyjaciele są niezastąpieni... Z pewnością woli czasem zostawać sam w domu, niż cierpieć i żyć bez Was.
Gdy mąż siostry mojego A. sprawił jej Nera - pieska na urodziny, jeszcze nie wiedzieli że wyjadą za granicę. Piesek rósł, a gdy siostra A. z mężem wyjechali... Przez tydzień cierpiał strasznie. Zmienił się, już nie był tym samym wesołym pieskiem, mimo że miał nas i rodziców A. Gdy zabrakło jego właścicielki, załamał się ::)
Moja ciocia próbowała kiedyś oddać swoją suczkę(nie powiem, nie lubiałam jej! Była straszna, ta suczka - to był jamnik i była straszna ::) ). Po tygodniu nowi właściciele zadzwonili do niej, bo nie mogli sobie  z nią dać rady. Nie jadła, wszystko i wszystkich gryzła, płakała i piszczała strasznie... Oczywiście ciocia, również stęskniona, szybko pojechała po Korę.
Ah, wiem że się rozpisuję, ale na wspomnienia mnie wzięło. Moja chrzestna miała psa - Domela. Hm, w sumie to jej córka go miała. A jako że to byli moi sąsiedzi, ja też bardzo się z nim przyjaźniłam, opiekowałam się nim, i traktowałam jak swojego własnego. Mówię Wam, to był kundel, ale drugiego takiego mądrego psa nigdy nie widziałam. Córka chrzestnej dorosła, wyszła za mąż i zamieszkała z mężem. Chrzestna rozwiodła się i wyprowadziła się za granicę. Domel został ze starym mężem mojej chrzestnej, który bardzo dużo pił, zresztą dalej pije. Pies zwariował. Nie poznawał nikogo, a z mądrego, pięknego i inteligentnego psa stał się głupkowatym, niezadbanym kundelkiem biegającym dookoła i szukającym jedzenia. Jedynie nas poznawał - mnie i moich rodziców, nas nie gryzł i nie warczał na nas. Czasem dawałam mu jeść i pić, by nie zdechł... Gdy pierwszy raz poleciałam do Irlandii na dwa miesiące, pod koniec tego mojego wyjazdu rodzice zadzwonili do mnie z wiadomością, że Domela potrącił samochód :( :( :( To dla mnie było niemożliwe... On zawsze rozglądał się przed ulicą, nigdy na nią nie wbiegał niespodziewanie... A teraz już go nie ma... Z pewnością gdyby go nie zostawili, żyłby do teraz. Pewnie dalej witałby mnie radosnym szczeknięciem, gdy wychodziłabym z mieszkania...
Eh.

Przepraszam Werciu za rozpisanie, ale wzięło mnie na wspominki ::) I jakoś tak smutno mi się zrobiło. Nie oddawajcie pieska, nie róbcie mu tego ::)


Offline werka23

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 6124
  • Płeć: Kobieta
  • Dwa serca przez miłość połączone stały się jednym
  • data ślubu: 14.02.2009 15.05.2010 :i_love_you:
Przepraszam Werciu za rozpisanie, ale wzięło mnie na wspominki ::) I jakoś tak smutno mi się zrobiło. Nie oddawajcie pieska, nie róbcie mu tego ::)

spoko madziu, lubie was czytać  ;) ;)

co do psa... to wybaczcie ale chyba nie rozumiecie mnie.... to nie jest jakies widzi mi się, tylko decyzja nad która trzeba sie zastanowic, nie wyrzucam psa z auta czy nie zostawiam w schronisku, chcemy jej znaleźć zastępczy dom... wiele lat ten pies z nami był i nie jest łatwo.... a własciwie nie było... mama nie jest gotowa na ten krok.... wiec pies póki co zostaje, decyzja cofnieta.... ja wiem, ze jest to zywe stworzenie i ja bardzo kocham zwierzęta... tez wiele razy płakałam po śmierci nawet chomika a po jednym psie to miałam depresje jak włamywacz go na smierc kopnął  :'( i wierzcie mi ja nie jestem jakś osobą zupełnie bezduszną... przecież my uratowaliśmy jej zycie, i wiele z tem psiakiem przezylismy.... jednak muszę sie liczyć i z mamą i z Michałem... nie możemy jej wziąć do bloku na zawsze ponieważ to pies, który potrzebuje osoby w domu, sam się szybko nudzi i tęskni, nie wyobrażam sobie wracając z pracy zastawać zerwanych firanek, czy podrapanych drzwi.... w domku sa inne warunki, pies może sie wybiegać, zawsze można go wypuścić, czy zostawić na kilka godzin na dworze... zresztą ona jest nauczona biegać i być wolną wiec hm.... blok to nie miejsce dla niej... wy chyba nie rozumiecie sytuacji.... na przykład  od 2 listopada jak mama wyjedzie przez tydzień będę uwiązana w domu.... nigdzie nie pojadę, bo pies nie nauczony do samochodu, ktos musi ja trzymać, nigdzie nie wyjdę bo psa muszę zabrać ze sobą... dopiero jak M. wróci to na zmianę będziemy niańką lub psa zawozić do mamy na ogródek... eh.... to jest życie.... być totalnie uzależnionym od psa?... jak nie pracuje to nie ma problemu, jednak jak pójdę do pracy to co z pieskiem zrobić? psi hotel? uważam, że to większa krzywda niz nowa rodzina która ja pokocha i zaopiekuje.... Pamiętam taka sytuację która miała miejsce w wakacje.... wtedy co sie rozchorowałam po weselu.... ledwo trzymałam sie na nogach, temperatura prawie 39 stopni, mama wyjechała z siostrą, michał do pracy, teściowa z dzieckiem a ja nie ważne że słabo robiło mi sie do kilku krokach do kuchni, musiałam wyjść z psem, zejść i wejść na 4 pietro...  eh.... w bloku nie puści sie pieska aby zrobił siusiu.... trzeba go trzy razy dziennie wyprowadzić.... Jesli chodzi o mnie, mieszkając w bloku nigdy nie zdecydowałabym sie na psa, bo wiem jakie to obowiązki.... Pies to nie kot, któremu damy kuwetę i mamy spacer z głowy, jak nie możemy wyjść czy chomik, któremu wystarczy zmienić trociny...

co do tej mikro.... ja sie świetnie bawiłam po raz pierwszy u kosmetyczki.... jest super.... te ściąganie naskórka, to coś jak malutki odkurzacz który delikatnie zasysa twarz.... super uczucie... czułam się jak dywanik  :D :D :D ale to nic nie boli.... naprawdę bardzo przyjemne uczucie  ;D potzem na twarz i dekolr (który też zrobiłam) nałożony miałam kwas, nic nie piekło dopiero pozniej przy maseczkach.... chyba neutralizator... pozniej cos jeszcze - było mniej przyjemnie... trochę piekło ale nie bardziej jak maseczka z soku z cytryny...  i na końcu naseczka z alg.... tu juz w niebie byłam.... cudowne uczucie... jakby wypić napój miętowy z lodem w upalny dzień... cały zestaw,   200 zł, ja dostałam rabat 20 zł bo  czeka mnie cykl zabiegów kwasowych...

skóra dużo ładniejsza, jednak może mi schodzić i mogą wyjść wypryski, ukryte pod ta zabrana warstwą, czyli na tej obecnej.... mam sie tym nie przejmować... makijaż, o nim niestety mogę  zapomnieć  :D :D bo schodzi łuszczy sie delikatnie skóra (prawie nie widać) i nie ma sensu go robić, bo teraz skóra wszytko wchłania....
czas zabiegu, około 1,5 godziny
 ;) ;) nie wiem jaki bedzie efekt tych zabiegów ale jest przyjemnie i polecam  ;) ;)

ile piec ciacho.... zmieczona juz jestem.... ale moja miłość jutro wraca  :serce: :serce: :serce: jak cudnie  :Serduszka: :Serduszka: :Serduszka: :Serduszka: nie moge sie doczekać :tupot: :tupot: :tupot: :tupot: :tupot:.... upiekę te ciacho choćbym miała paść przy piekarniku  8) 8)
ach.... jak mi zadrżało serduszko, gdzy usłyszałam w telefonie :serce:  "kocham cię"  :serce: myślałam że się rozpłynę.... az łzy w oczach mi sie pojawiły.... oj  :Wzruszony: :Wzruszony: :Wzruszony:

Offline Mysikróliczek

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 17269
Hm, mi mówiono, że można po mikro normalnie robić makijaż :)

Zobaczymy co jutro powie mi kosmetyczka, sama jestem ciekawa, bo już bardzo długo czaję się na ten zabieg a idę dopiero 1 raz :)

Morgan
  • Gość
to TY nigdy nie wyprowadzalas psa jak mieszkalas w domku?  :o :o Przeciez nawet jak sie w domu mieszka prywatnym to sie psa zabiera na spacer poza ogrod! Pies musi sie do wszystkiego przyzwyczaic... kurde bardzo drazliwy dla mnie temat wiec lepiej sie zamknę  :-X

Offline paooolka

  • Niufomaniaczka
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 8987
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 05.09.2009
Morgan to mnie chyba normalnie ukatrupisz bo ja swojego kaukaza nie wypuszczałam poza ogrod (duuuuzy ogrod), kiedys bralam go na spacery ale wyrwał mi sie i autko go potracilo, to zbyt duzy pies zeby z nim wychodzic ot tak
ale gdybym miała mniejszego psa to chetnie sama bym z nim wychodziła na dluzsze spacery np do lasu zeby sie porzadnie wybiegał
Il corpo è solo uno strumento. Il corpo senza lo spirito non ha nessun valore.

całkiem nowa JA

Offline werka23

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 6124
  • Płeć: Kobieta
  • Dwa serca przez miłość połączone stały się jednym
  • data ślubu: 14.02.2009 15.05.2010 :i_love_you:
reniu qurcze, ja nie napisałam ze psa nigdy nie wyprowadzałam na spacer ;), tylko, ze w domku jest ze spacerami inaczej... no oczywiście, ze pies wychodzi na spacery, tylko że czasami, rzadko, jak się na na to ochote czy jak to nazwać.... jak ma sie działo 10 arów to on ma gdzie biegać.... najgorsze jest to, że jak chodzi na spacery to mysli że jej na ulice wolno, i czasami wychodzi.... co jest niebezpieczne... ::)  no ale zresztą ja teraz nie wychodzę na spacery bo pies jest u mamy i mama sie nim zajmuje :P :P :P

nam dziwne odczucie, ze strasznie jesteście negatywnie nastawione do mnie i robicie ze mnie jakiegoś tyrana....co napiszę to obracacie przeciwko mnie.... wiec napisze tak: pies jest zadbany, zaszczepiony, odrobaczony, trzymany w domu, nakarmiony, głaskany i kochany, ma gdzie biegać, zabierany na spacery, jak trzeba to i samochodem jedzie, ma swój chodniczek do spania, jak mu zimno ubierany  w sweterek..... gdyby to była łatwa decyzja to by mama decyzji nie cofnęła...  :-\ wy tak mnie mie, lecz czasem sa w zyciu takie niespodzianki, żę człowiek musi sie zastanowić... tak mówcie, że nie oddałybyście kota czy pieska.... Jednak co by było gdyby nagle okazało sie, ze np. wasze dziecko jest uczulone na kota czy psa? albo np./ dostałyście astmę i nie możecie trzymać np. papugi w domu... my kochamy zwierzęta, i każde zwierze jest jak członek rodziny jednak tez nie można byc egoistą bo chcemy pieska, zamknąć go w domu na 12 godzin i niez ustanawiając sie co on robi, a może chce siku czy jak.... nie można tez pościć go na dwór na kolejne kilka godzin i nie zastanawiać sie ze pada czy jest zimno...A propo  uważam, że to straszna krzywda wziąc pieska i zamknąć go w łazience, i biedny całe 8 godzin skomli, wyje itd... my mamy sytuacja jaka mamy, jeszcze chodzi o wiecie kogo, i on też na pewno przyczynił sie do takich słów.... a miesza sie do psa by tylko zrobic mamie na złośc... takie z niego **** i  po kolejnym takim przypadku podjęła taka a nie inna decyzję.... ja ja popieram, lepiej psa oddać niż jakby miało cos jej sie stać, bo inny człowiek pod dachem uważa "pies to pies, nie ten to następny".... nie mama nie jest w stanie psa pilnować 24 na dobę, bo przecież pracuje... zalezy nam na dobru zwierzaka...  ;) ;) mama nieszka sama, wiec ma towarzystwo, do kogo wrocić, to nie jest tak, ze a co tam... nie, jednak ja wydrukowałam ogłoszenie a mama wysłała mi eska abym tego nie robiła, nie jest na to gotowa....

 :-* :-* slę jestem pdanieta, cała noc nie spałam  :-[ 

Offline Mysikróliczek

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 17269
werka23, to nie jest tak, że dziewczyny są do Ciebie negatywnie nastawione. Zupełnie nie o to chodzi. Ja je rozumiem, bo mną też wstrząsa oddawanie zwierzaków. Psa jak rozumiem wzięła Twoja mama więc to w jej kierunku powinny polecieć gromy, a nie w Twoim. Piszesz, że decyzja jest uzasadniona, macie powody - ja się z tym nie zgadzam. Dlaczego? Dlatego, że jak się bierze żywą istotę do domu to trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że jest to obowiązek na całe życie. Nikt z Was nie jest sparaliżowany, że nie może z psem wyjść, prawda? Werciu, oddanie psa, bo nie chce się z nim wychodzić, nie chce się mieć problemu - to jest egoizm. I wygodnictwo.

Pies niszczy w domu... Niestety, jeden niszczy, inny szczeka pod nieobecność właścicieli, jeszcze inny nasika - tylko nieliczne przypadki będą grzecznie i spokojnie spać 8h podczas gdy my jesteśmy w pracy. Natomiast naprawdę pies odczuje ogromną krzywdę wtedy kiedy Jego właściciele opuszczą.

Miałam psa, który niszczył w domu. I to nie, że niszczył jak był kilka godzin sam. Niszczył jak zostawał na 15 minut sam. Rozwalał nam drzwi wejściowe, tapety zrywał pazurami. Nawet przez myśl nam nie przeszło żeby psa oddać... Czasem nadal budzę się z płaczem w nocy, bo przyśnił mi się mój Max, którego już niestety nie ma...  :'( :'( :'(

Fajnie, że szukacie dla niego domku, to jest bardzo na plus, bo kto inny oddał by psa do schroniska, a to jest najgorsze co można zwierzakowi zrobić. Jednak psina nie jest młoda, zastanówcie się czy zaaklimatyzuje się w nowym domu i co się z nią stanie jeśli to się nie uda. Co zrobią z psem nowi właściciele?

czasem sa w zyciu takie niespodzianki, żę człowiek musi sie zastanowić... tak mówcie, że nie oddałybyście kota czy pieska.... Jednak co by było gdyby nagle okazało sie, ze np. wasze dziecko jest uczulone na kota czy psa? albo np./ dostałyście astmę i nie możecie trzymać np. papugi w domu...

Co do tego stwierdzenia - co by było gdyby dziecko miało alergię? Leczyłabym to. Bo wiem, że można. Nigdy nie oddałabym mojego kota. NIGDY. Nawet jak nie miałabym kasy, zawsze znalazłabym sposób żeby z moją czarnulką się tym jedzeniem podzielić - taka już jestem. Ludzie oddają zwierzaki, bo się przeprowadzają, bo zmieniają mieszkanie, bo wychodzą za mąż. Dziwi mnie to... Zwierze JEST jak dziecko. Dorosły człowiek jest za niego odpowiedzialny, musi go nakarmić, zadbać o jego zdrowie, bo bez nas - zginie. Tak jak małe dziecko. A nie oddamy dziecka, prawda? Nie oddamy Go, bo niszczy w domu, bo nie ma miejsc w przedszkolu i KTOŚ się nim musi zająć. Robimy to, bo to przecież nasze dziecko, za które ponosimy odpowiedzialność. Gdy decydowaliśmy się na ciążę byliśmy świadomi, że to zmieni całe nasze życie.

Zwierzę zmienia nasze życie (niestety) tylko na kilka, może kilkanaście lat. Biorąc sobie psa do domu, papużkę, kota, świnkę morską, trzeba sobie zdawać z tego sprawę i wziąć za to odpowiedzialność. Tak jak by się wzięło odpowiedzialność za dziecko! Bo zwierzę sobie samo nie poradzi, potrzebuje ludzi i kochającego serca.

Podsumowując, wcale nie chciałam pisać w tym temacie, ale musiałam, bo ciężko mi milczeć. Wercia, nie miej nam za złe naszych intencji, słów i przekonań. Nie atakujemy Cię, próbujemy przekonać Cię abyś spojrzała na sprawę patrząc naszymi oczami. Nikt nie chce się kłócić czy obrażać. Jak komuś Twój wątek nie będzie odpowiadać nie musi tu zaglądać, dlatego nie czuj się urażona, proszę. Ot, wymiana zdań i poglądów.

Ja zamierzam nadal zaglądać  :-*

Offline paooolka

  • Niufomaniaczka
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 8987
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 05.09.2009
kazdy tylko wypowiada swoje zdanie. nikt nie jest negatywnie nastawiony i nie robi z Ciebie tyrana
Il corpo è solo uno strumento. Il corpo senza lo spirito non ha nessun valore.

całkiem nowa JA

Offline werka23

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 6124
  • Płeć: Kobieta
  • Dwa serca przez miłość połączone stały się jednym
  • data ślubu: 14.02.2009 15.05.2010 :i_love_you:
dziewczyny wy nie czytacie mnie uważnie.... piszę, że w domku psa nie trzeba wyprowadzać jak w bloku... w domku to nie problem a w bloku tak, i napisałam ze w bloku psa nigdy sie nie podejmę ;)

druga sprawa tez o tym pisałam, ze pies nie nadaje sie do bloku, bo lubi przestrzeń, u nas sie tylko meczy

kolejna, Michała nie moge obarczać psem i muszę sie z nim liczyć.... niestety my jej wziąc nie mozemy.... wyleciałabym razem z nim gdzyby zastał np. pogryzione drzwi... ::) zdajemy sobie oboje sprawe z tego, że w bloku psem trzeba sie zając i przede wszystki poswięcc mu czas, na co my nie mamy czasu....

piesek podgryzł nam nie jedno w domu ale przecież jest nadal z nami, tzn. mamą

niestety psa wziełam ja, bo nie mogłam go zostawić u byłych właścicieli, sama skóra i kości, nie wspomne o tym  ze był katowany

i pisze chyba poraz trzeci mama nie jest gotowa na ten krok

nie gniewam sie  ;)

 :-* o 11 mam gości
 

Offline agu-s

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 7420
  • Płeć: Kobieta


Michała nie moge obarczać psem i muszę sie z nim liczyć.... niestety my jej wziąc nie mozemy.... wyleciałabym razem z nim gdzyby zastał np. pogryzione drzwi... ::)
 


a On powinien się liczyć z Tobą i Twoimi zobowiązaniami ;)

Mysiek powiedziała wszystko na ten temat, podpisuję się obiema rękami.
I Wercia- czytamy ze zrozumieniem, mówimy o ogólnej całej sytuacji i o naszych odczuciach. Nie atakujemy tylko mówimy co o tym sądzimy. Nie wszystkie opinie muszą być pozytywne
Najważniejsze, że mama nie chce psa oddać ;)

Offline Justys851
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 28242
  • Płeć: Kobieta
Przepraszam nie mam zbytnio czasu zeby nadrabiac, ale postaram się być już na bieżąco  ;)

Bardzo ladna sypialnia  ;)



Offline Fasolek
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 4022
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 14.08.2009
tak mówcie, że nie oddałybyście kota czy pieska.... Jednak co by było gdyby nagle okazało sie, ze np. wasze dziecko jest uczulone na kota czy psa? albo np./ dostałyście astmę i nie możecie trzymać np. papugi w domu...

Werxiu, ja miałam taką sytuację- tzn moi rodzice mieli ze mną i naszym kotem. Okazało się że mam astmę i alergię na sierść m.in kotów. Nie dałam oddać zwierzaka! Nie da się żyć pod kloszem. W dodatku na wakacje jeździłam na wieś, na obozy konne, podczas gdy jestem uczulona na pyłki traw, drzew (w bardzo dużym stopniu), sierść koni również... Uważam, że to mi wyszło tylko na zdrowie- teraz nie mam żadnych problemów latem, ani objawów żadnych gdy zwierzaki jakies w okolicy się pojawiają.  Oczywiście byłam też leczona przez alergologa, ale jestem przekonana, że gdyby nie ciągły kontakt z alergenami terapia lekami nie przyniosłaby takich rezultatów...
Uwazam, że osoby które  tego powody oddają zwierzęta są po prostu samolubne...

A co do niszczenia rzeczy przez psa w domu, to wybaczcie- to efekt nieprawidłowego postępowania z psem i braku wychowania a nie charakteru psa... Dziecko 3 letnie zostawione samo w dom bez opieki też będzie niszczyć, płakać i histeryzować- oczywiście na mniejszą skalę i np nie pogryzie drzwi- pies ma większe mozliwości pod tym względem. Dlatego małe dziecko uczycie co wolno a czego nie- wychowujecie je. Z psem jest tak samo a nawet łatwiej... Trzeba tylko czasu, cierpliwości i konsekwencji. Jak samemu się nei daje rady to są szkółki dla właścicieli i ich psów... Ale kończę temat, bo się rozpisałam. :-X
Max 13 wrzesień 2009
Leoś 30 maj 2011

Offline werka23

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 6124
  • Płeć: Kobieta
  • Dwa serca przez miłość połączone stały się jednym
  • data ślubu: 14.02.2009 15.05.2010 :i_love_you:
przyjaciółki sie spóźniają  :P :P

justyś witaj z powrotem  :-* :-* :-* i dziękuję w imieniu sypialni  ;D ;D ;D

a On powinien się liczyć z Tobą i Twoimi zobowiązaniami ;)
aga jednak jestem zdania, że po mimo tego ze jesteśmy małżeństwem nie mogę wejść M.na głowę. Ja nie pracuję, tylko dom utrzymuje Michał póki co, to co mamy to za jego ciężko zarobione pieniądze i uwazam wielkim nietaktem jesli bym sie z nim w tek kwestii nie liczyła... nie stac nas na wymiane drzwi za 1500 złoty co dwa tygodnie i podejrzewam, ze mało kogo by było...  Ten pies nie nadaje sie do mieszkania, chyba wiem bo przeciez juz kilka razy była u nas, jak mama wyjechała... to po pierwsze...... po drugie jej jedynym panem jest mama... to za nia teskni a nie za nami....
olu próbowalismy wielu sposobów ale to uparciuch... jak dasz jej kanapę to jest twoja ;D ;D


króliczku nio nie wiem, ja sie spotkałam z przypadkami, ze psa czy kota ktos musiał oddac ze wzgledu na uczulenie na sierść..... hm... no chyba ze całe zycie musiałby sie faszerować np. zyrtecem... słyszałam o leczeniu i odczulaniu ale tez wiem, ze po tym moze byc gorzej.... np inna alergia.... wiem bo mam alergika w domu  ;)
fasolku wow... gratuluję  zwalczania alergii. :Najlepszy:.. jednak to zależny od organizmu.... jeden przezwycięży a drugi wyladuje w szpitalu.... Michał np. po kontakcie z alergenami wyladował w szpitalu

Offline Mysikróliczek

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 17269
Z tego wszystkiego zapomniałam odnieść się do tej mikro Twojej  :)

Ja mam dzisiaj też ten zabieg, z maską z alg w cenie i uwaga promocyjna cena - 127 zł. Kurna, aż się zaczęłam bać, że coś za tanio  :P

Offline Fasolek
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 4022
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 14.08.2009
Tak, bo oprócz leków do zwalczenia alergii trzeba jeszcze czegoś, co działa super, czasem nawet bez wspomagania lekami- dużej motywacji i "zaparcia" się psychicznego. Bez pozytywnego nastawienia nawet najlepsze leki nie pomogą... Nawet najbardziej oporny organizm dałoby się wyleczyć, gdyby jego właściciel i jego mózg chcieli tak naprawdę bardzo mocno. No tak uważam i tyle. :)
Max 13 wrzesień 2009
Leoś 30 maj 2011

Offline agu-s

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 7420
  • Płeć: Kobieta
Werka podchodząc do sprawy w ten sposób, że to Twój mąż utrzymuje dom, to Ty powinnaś sama robić wszystko w domu, bo On go utrzymuje, a Ty nie pracujesz. A przecież sama powiedziałaś, że takie coś Ci nie odpowiada, że powinien się z Tobą liczyć itp i to jest normalne. Ja też nie pracuję na razie, dostaje tylko "kieszonkowe" od rodziców i to mąż głównie utrzymuje dom, ale tworząc rodzinę bierzemy za siebie odpowiedzialność i nie ważne kto wnosi więcej.
Nie namawiam Cię, żebyś wzięła psa do mieszkania bo nie o to tu chodzi tylko o całokształt sytuacji.
Psa dorosłego też można wychować, ale trzeba się udać na szkolenie.
Moje koty ostrzą pazury na kanapach, są poszarpane brzegi- jak widzimy to gonimy. Jak nie to i tak drapią. I jakoś do głowy mi nie przyszło, żeby od razu kupić nowy wypoczynek bo ten jest podrapany ;) a wiadomo, że chcę mieć w domu ładnie ale przecież nie mieszkamy w muzeum, rzeczy się niszczą ;)

Offline Fasolek
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 4022
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 14.08.2009
Ja też nie pracuję, dom utrzymuje mój luby. A jak pracowałam to zarobione przeze mnie pieniądze były tylko na moje potrzeby, a wszystkie rachunki itp i tak były opłacane z pensji Kuby. Poza tym jak to nie pracujesz? Sprzątasz, gotujesz, pierzesz, prasujesz i robisz wszystko, żeby te pomieszczenia w których mieszkacie były domem a nie bezosobowym miejscem. To też praca i to ciężka, fizyczna. I lepiej naucz swojego męża tego teraz. Wbij mu to do głowy młotkiem, jak trzbea ;)
Co z tego, że mój Kuba pracuje a ja cały dzień w domu "siedzę"- ja za niego pewnych rzeczy nie zrobię i on tak samo ma mi pomagać sprzątać- w końcu razem mieszkamy i razem brudzimy! Nie jestem sprzątaczką, zeby wszystko robić za niego. Werka, powalcz o swoje bo przyzwyczaisz męża do takiego zachowania jak jego mama się zachowywała do neigo i będziesz miała wielki problem, bo przecież pisałaś, ze nie chcesz być jak jego mama...

Moi rodzice mają psa, w sumie to mój pies bo na mnie zarejestrowany. Jak oni wyjeżdżają to ja biorę psa do siebie- i co z tego że z domku przenosi się do mieszkania? Co z tego, że Kuba nie przepada za moją sunią, bo gubi włosy sierść ciągle? Mamy pewne zobowiązania, moim zobowiązaniem jest zająć się moim/ moich rodziców psem gdy oni wyjeżdżają i jakoś znajduje się czas, żeby wrócić na czas spaceru do domu, żeby się pobawić z nią i zwyczajnie popieścić... Dla chcącego nic trudnego. :) A na alergię są świetnie leki :D
Max 13 wrzesień 2009
Leoś 30 maj 2011

Morgan
  • Gość
wercia NIKT cie tu nie traktuje jak tyrana :) Po prostu kazdy sie wypowiada i tyle :) nie panikuj! :)

Offline hany81

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 7960
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 16.08.2008
Z jednej strony staram się rozumieć i absolutnie nie oceniać ale jestem bardzo bardzo wstrząśnięta . Nie oddałam bym zwierzaczka nigdy w życiu a tym bardziej po tym co wcześniej przeszedł. ja mialam kundelka w mieszkaniu w bloku. Jak zostawała sama to niemiłosiernie wyła, piszczała i gryzła co popdało...ale znalazł sie na to sposób. Nawet mi przez mysl nie przeszło,żeby ja oddać

Offline Olucha

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 6455
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 11 lipiec 2009r.
Moje zdanie jest takie czy pies, czy dziecko, czy jakakolwiek inna żywa istota jeśli bierzesz za nią odpowiedzialność to niestety ale do końca  ::) Jest mnóstwo mozliwości i biorąc taką odpowiedzialność nalezy znaleźć takie rozwiązanie aby było dobre dla wszystkich, ale nie pozbywać się problemu  ::) Co do alergii nie demonizujmy, na to są lekarstwa  ::) Co do pracy to u Nas również głównym żywicielem rodziny jest M, ja też pracuję, ale tylko dlatego że chcę i że mam takie poczucie że to zalezy tylko od mojej woli, bo Małż daje mi taki komfort że mogę albo pracować albo nie, wiem też że nigdy w życiu nie dałby mi odczuć że to on zarabia, pieniądze są wspólne, M bardzo szanuje to co robię w domu, pomaga mi we wszystkim, a ja szanuję go za to że jak wraca do domu nie ma takiego podejścia że on już się napracował, a ja to tylko w domu siedzę i skoro on pracuję zawodowo to ja powinnam w domu zaiwaniać  ::) Werka przepraszam że to powiem, bo pewnie moje słowa odbierzesz już totalnie jako atak ale moim zdaniem za bardzo się cackasz ze swoim mężem  ::)

Offline werka23

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 6124
  • Płeć: Kobieta
  • Dwa serca przez miłość połączone stały się jednym
  • data ślubu: 14.02.2009 15.05.2010 :i_love_you:
wybaczcie ale ja tego nie rumiem... no jak przychodzi mąz z pracy, w moim wypadku wstaje o 4.10 spi po 4 godziny dziennie i ja mam łazic za nim, by pozmywał np. naczynia czy poodkurzał.... owszem denerwuje mnie to ze wszytsko spada na moja głowe ale ja tez tego nie rozumiem... ja sobie spie do której chce, robie na co mam ochote, no tylko fakt.... zwala sie wszystko na moja głowe.... eh.... po prostu ja tego nie kumam... jak wy to robicie? jak sie dzielicie?..... my byśmy sie tylko żarli zwłaszcza ze jego rodzice jak jesteśmy u nich nakręcają całą sytuację.... mam wrażenie ze chcą mnie zrobić na wzór teściowej  :-[.... a to idz na targ po warzywka, bo tam sa najlepsze.... a to to a to tamto.... a z jakiej racji to niby ja mam dźwigać 5 kg ziemniaków na 4 pietro jak jest facet w domu ???  owszem nie chce być taka jak mama M. dlatego ide do pracy....

co do piesa to juz ten temat zaczyna mnie irytować.... wzięłam psa, i uważam, ze wywiązujemy sie w pełni z odpowiedzialności za niego.... 5 lat temu w zyciu nie przypuszczałabym ze będę mieszkać w bloku... eh.... 19 siksa i totalny luz.... nie porównujmy proszę was dwóch kwestii a mianowicie to ze M. wszystkie obowiązki zwala na mnie a wzięcie psa... bo powtórzę sie poraz setny, do bloku psa w życiu  nie wzięłabym...  co innego robić za kurę domowa i męża wychowywać a co innego po każdym przyjściu do domu zastawać np. pogryzione drzwi... wybaczcie ale to tez jest brak szacunku do pracy drugiej osoby... "wzięłam sobie pieska a co tam niech gryzie drzwi, za tydzien kupimyy nowe... skarbie nie przejmuj sie dostaniesz wypłatę to znów kasa bedzie na koncie....." ej... no bez przesady.... zwalanie obowiązków a nieszanowanie pracy drugiej osoby to dwie rózne kwestie.... ja nie wezmę psa bo nie czuje sie na siłach i fizycznie i nerwowo... jestem pedantką (niestety) taki nieład wykończył by mnie psychicznie... nie znoszę rano wstawać nio a piesek chce siusiu, tak jak teraz.... przez tydzień czasu nie wyjde nigdzie z domu bez psa.... no przecież do restauracji go nie zabiorę ze sobą i co mam z nim zrobić? musze zrezygnować z wyjścia.... 2 tygodnie da sie przeżyć ale powiedzmy 15 lat.... ej no wybaczcie, ale to nie zycie a więzienie.... ja jestem za nerwowa do psów... i szczerze mówiąc uważam za bardziej wiernego kota niż psa... nie lubię sierści, psiego zapachu i śliny bleee..... lubię zwierzęta ale z pełnym dystansem, zwłaszcza psiaki.... boje sie ich i nie ufam żadnemu, nawet swojemu choc jest przemiła reki do miski nie włożę... no coz taka jestem.... i nie mam jakiegoś hardego serca, bo tez mi było zal takiej decyzji mamy ale ja uszanowałam, bo to mama sie nią zajmuje i jest obarczona opieką... ja w miarę mozliwości pomagam, trzeba wezme ja do siebie, jednak nie wyobrazam sobie pieska w miwszkaniu na stałe...

agus ja wiem co kot potrafi bo miałam takiego łobuziaka... ale tez wiem co potrafi zrobic pies... i wybaczcie żadna metoda ja stosowaliśmy nie podziałała... hm.... jedna.... pozwolić jej do pokoju na łózko.... fee.... na to nie pozwolę....

za 2 godzinki wraca moj skarb  :serce: :serce: :serce:... pieke schabik  :D :D
 

Offline Fasolek
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 4022
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 14.08.2009
Werka, dajesz sobie wleźć na głowę i tyle. A dlaczego masz za nim nie łazić?  ::) Skoro śpi 4 godziny na dobę to niech pójdzie spać np o 22, do 4 będzie 6 godzin a po powrocie do domu na drzemkę może pójść, a potem może spokojnei Tobie pomóc, pojechać na zakupy czy cokolwiek innego zrobić... Ale to Wy sami musicie usiąść, pogadać i ustalić co on może robić w domu, aby ciebie odciążyć.

No i jakoś żadna z nas nie napisała tobie o kupowaniu nowych drzwi co miesiąc czy co tydzień ::) A z wstawaniem rano do psa- heheh, ja kiedyś też byłam śpiochem, spałam do 12 w południe i z psem wychodziłam też dopiero gdy się wyspałam- za to ostatni spacer był późno w nocy, więc sunia nie siedziała z pełnym pecherzem po kilkanaście godzin ;)
Max 13 wrzesień 2009
Leoś 30 maj 2011

Offline madzia_n

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 20831
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 22 sierpnia 2009
Werciu nasza kochana, nikt tutaj nie jest negatywnie do Ciebie nastawiony :) Forum jest od tego by wypowiadać swoje zdania, i to też robimy :) Ja z pewnością zwierzaka bym nie oddała, więc napisałam swoje zdanie i opowiedziałam parę historii. Ale to nei znaczy że robie z Ciebie tyrana. Nie myśl tak nawet. Żadna z nas z pewnością nie miała tego na celu :)
Tak samo jak Mysikroliczek czasem myślę o moim króliczku, który został przez rodziców oddany - co Ci nowi właściciele z nim zrobili, czy dobrze się nim opiekowali, czy on cierpiał, czy może Ci nowi właściciele oddali go na "stratę" ?
Moja siostra miała przez krótki czas psa w domu, bardzo go chciała, rodzice wreszcie sie zgodzili. Ale pies szybko się jej znudził, ja miałam wtedy 5 lat. Bardzo chciałam się nim opiekować, uwielbiałam spacery z nim i w ogóle. Ale rodzice stwierdzili, że skoro siostra nie jest w stanie zająć się psem, to ja jestem na niego  z pewnością za mała. No i oddali go do babci na wieś. Była w kochającym domu, u kobiety która doskonale się nią zajęła. Po naszej pierwszej wizycie u babci, Perełka uciekła i rzuciła się pod jadący samochód. Tak bardzo cierpiała rozstanie z nami ::)
Ale już na temat zwierzaków nie piszę nic a nic, bo nie chcę by z tego jakaś kłótnia czy sprzeczka sie wywiązała. Napisałam swoje zdanie, i na tym swoje wypowiedzi na ten temat zakończę.
Dodam, że BARDZO SIĘ CIESZĘ że mama jednak nie zdecydowała się oddać psiaka, i że zostaje z nią :) Widać, że mama jest bardzo do niej przywiązana.

Cytuj
Podsumowując, wcale nie chciałam pisać w tym temacie, ale musiałam, bo ciężko mi milczeć. Wercia, nie miej nam za złe naszych intencji, słów i przekonań. Nie atakujemy Cię, próbujemy przekonać Cię abyś spojrzała na sprawę patrząc naszymi oczami. Nikt nie chce się kłócić czy obrażać. Jak komuś Twój wątek nie będzie odpowiadać nie musi tu zaglądać, dlatego nie czuj się urażona, proszę. Ot, wymiana zdań i poglądów.

Popieram :) NIKT CIĘ NIE ATAKUJE! :) I gdybyśmy nie chciały, to byśmy nie wchodziły do Twojego wątku :)

A co do tego że "wchodzisz M na głowę" to też uważam to za nie takt. Ja też nie pracuję, a jakoś nigdy nie pomyślałam że miałabym wejść mojemu A. na głowę. Przecież jesteśmy małżeństwem! :) Pieniądze mamy wspólne od samego początku, od listopada 2004 roku(dodam, że to wyszło od A., i ja byłam na początku przeciwna). Tak było zawsze, od początku uczyliśmy się tego, że wszystko jest "nasze". No i że żadne nikomu nie wchodzi na głowę. Mimo że tylko on pracuje, pomaga mi w wielu rzeczach. Dziś np mogłam śmiało sprzątać całe mieszkanko gdy on jest w pracy, ale jednak przed pracą zaoferował się że mi pomoże, poszło nam raz dwa, a on cieszył się ze mi pomógł :)
Zakupy też robimy razem, i mimo że A. ma bardzo chory kręgosłup, nie pozwala mi nigdy dźwigać nic ciężkiego(czasem się na to wściekam, bo nie chcę by go bolało).
A jego ojciec, gdy wracają z jego mamą ze sklepów, mimo że jest bardzo silny i "duży", bierze ze sobą... kluczyki od samochodu, a reklamówy ze wszystkim nosi teściowa moja. Na własne oczy widziałam jak męczyła się z kilkudziesięcioma kilogramowymi workami ziemniaków, podczas gdy teściu siedział sobie na komputerze!!! Bo on się w życiu napracował i należy mu się emerytura. Jak to widzę, to mnie dosłownie trzęsie. A zaczynało się właśnie od matki teścia. To ona zawsze kładła do głowy mamie A., że przecież jej synek jest zmęczony, bo pracował. I mimo że na początku ojciec A. nawet chciał mamie A. pomagać, to matka zawsze wkraczała do akcji i mu na to nie pozwalała, a mama A. jako młoda niedoświadczona mężatka nie umiała się postawić i sobie z tym poradzić. Teraz prawie w każdej sytuacji mówi, że tego żałuje i że chciałaby mieć ten rozum, ale tamte lata. Werciu, NIE POZWÓL NA TO!

Jak to robimy? Wszystko to kwestia ROZMOWY i KOMPROMISÓW. Nigdy nie jest kolorowo, a po choćby miesiącu nieustannych kłótni przyjdzie moment że on wreszcie zrozumie i pójdzie po rozum do głowy. Mnie na szczęście to tak dużo nie kosztowało, ale gdybym musiała się męczyć z A.dłużej, to bym się męczyła, do skutku.

Cytuj
Ja też nie pracuję, dom utrzymuje mój luby. A jak pracowałam to zarobione przeze mnie pieniądze były tylko na moje potrzeby, a wszystkie rachunki itp i tak były opłacane z pensji Kuby. Poza tym jak to nie pracujesz? Sprzątasz, gotujesz, pierzesz, prasujesz i robisz wszystko, żeby te pomieszczenia w których mieszkacie były domem a nie bezosobowym miejscem. To też praca i to ciężka, fizyczna. I lepiej naucz swojego męża tego teraz. Wbij mu to do głowy młotkiem, jak trzbea Wink
Co z tego, że mój Kuba pracuje a ja cały dzień w domu "siedzę"- ja za niego pewnych rzeczy nie zrobię i on tak samo ma mi pomagać sprzątać- w końcu razem mieszkamy i razem brudzimy! Nie jestem sprzątaczką, zeby wszystko robić za niego. Werka, powalcz o swoje bo przyzwyczaisz męża do takiego zachowania jak jego mama się zachowywała do neigo i będziesz miała wielki problem, bo przecież pisałaś, ze nie chcesz być jak jego mama...

Podpisuję się obiema rękami...

Ale strzeliłam tasiemca ;D

Fajnie, że już niedługo będziesz z ukochanym :)


Offline Castia

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 5409
  • Płeć: Kobieta
  • totalnie zakochana
  • data ślubu: sierpień 2009
przepraszam, że tak rzadko wątek odwiedzam, nawet nie mam kiedy nadrobić  :(
na dniach obiecuję się poprawić  :-* :-* :-*
co to za wymiana zdań? ja nie w temacie jestem  ::) to się nie wtrącam



Offline Mysikróliczek

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 17269
Ja myślę, że nie ma co ciągnąć tego tematu.

Wecia, co tam u Ciebie?  :) Jak skóra po mikro? Moja po wczoraj jeszcze troszkę zaczerwieniona, ale jakaa gładziutka :)