No nareszcie mam chwilke czasu.
Tak wiec baterie mi zabrano z aparatu i nie moglam nawet zgrac fotek na laptopa. Dzis juz powinny sie naladowac, wiec wkleje fotki.
Jakos dzis nie mam najlepszego nastroju...wczoraj po pracy do samego wieczora praktycznie caly czas szukalam sobie zajecia- pomylam okna na pietrze, poodkurzalam, poukladalam ciuszki, ktore juz mam wedlug rozmiarow- zeby zobaczyc ile czego potrzebuje, zrobilam ogolne sprzatanko na pietrze, potem dopiescilam troszke nasz wozeczek, pojechalam z Irkiem na zakupy i na wieczor zaczelam robic leczo. Oczywiscie z krotkimi przerwami

Myslalam sobie o roznych rozniastych sprawach...a dzis mam troche dola.
Jak narazie wszystko pod gore idzie...
Irek chcial zmienic prace, teraz juz sam nie wie, bo ja mam pol etatu, zarabiam mniej, a tu gdzie on pracuje ma pewna pozycje... poza tym wiadomo, ze w nowym miejscu pracy kokosow od razu nie dostanie, troche to potrwa zanim dostanie bonusy itp.
Chcielismy sprzedac samochod, kupic podobny troche tanszy z Polski, zeby zaoszczedzic na ubezpieczeniu i czesc pieniedzy zainwestowac. Wczoraj dowiedzielismy sie, ze wszedl przepis, ze wszystkie samochody z Polski musza byc zarejestrowane i ubezpieczone w Anglii w ciagu 6 m-cy, policja zaczyna scigac samochody z pl tablicami i egzekwowac przepis, a to po to, by w razie wypadku, badz wykroczenia mozna bylo zidentyfikowac pojazd, bo jest ich bardzo wiele.
Nadal nie wiadomo co z moja praca...nikt nic nie mowi, a ja juz nie mam sily ani ochoty snuc domyslow na czym ta ugoda dokladnie ma polegac. Szef wrocil wczoraj, ale nie ma czasu na rozmowy i podejrzewam, ze nawet nie wie o wszystkim.
Ja jestem osoba, ktora lubi miec co nieco zaplanowane, potrafic przewidziec wydatki i dochody na kilka miesiecy naprzod... A teraz nic nie wiem i nie podoba mi sie to...wcale. Nie boje sie, ze sobie nie poradzimy, bo jestem pewna, ze bedzie nam sie zylo dostatnio, ale nasze plany stoja w miejscu a ja nie moge z tym nic zrobic...
