Selena, nie daj się. Powiedz tam jednej czy drugiej pani do słuchu.
Ha, nie dałam się i od 17 jesteśmy w domu! Wypisali nas dziś, a mieliśmy siedzieć do jutra

. Z Adim wszystko ok i to najważniejsze. Ogólnie było ok. Najpierw trafiliśmy na salę z 2 innych dzieci, ale jak mąż poszedł z Adim na pobranie krwi, to bąknął coś tam, że zaraz mama da cyca - jak pielęgniarka to usłyszała, to przeniosła nas do osobnego pokoju! Żebym miała spokój przy karmieniu

. Chociaż w ścianach były szyby do innych sal, to i tak o wiele lepiej było nam samym.
Nie było tak źle, jak słyszałam z opowiadań - mąż był z nami cały czas, na noc sama wysłałam go do domu. Rano trochę długo czekaliśmy na zabieg, bo do 9:30 (Adi nie jadł od 2). Przy nas dostał syropek, "głupiego jasia", kupa śmiechu była. Odprowadziliśmy do na blok i wrócił do nas po 35 minutach! I to były najgorsze 2 godziny po, Adi był głodny, nie mógł nic dostać, dopiero po 2h na wodzie zasnął. Po 3h, cycu i drzemce wrócił do siebie, a wieczorem już normalnie brykał po mieszkaniu.
Tak jak pisałam, niektóre pielęgniarki były straszne, ale
Alinko, ciut starsze

. Każda mówiła co innego, w końcu poszłam do lekarza. Albo np. powiedziano, że z kuchni możemy korzystać. Poszłam Adrianowi zagrzać obiadek, szukałam czegoś większego do włożenia słoiczka, a wchodzi babka i do mnie "A czego pani tu szuka bez naszej wiedzy?" No jak jakiś złodziej się poczułam...

Zresztą nieważne, najważniejsze, że wszystko ok i jesteśmy już w domku. Uff, ze stresu i zmęczenia padam z nóg.
Na sali obok były poparzone dzieci, takie ok. 12 miesięcy, buzie czymś oblane... Straszny widok, tym bardziej uczulam wszystkich wokół, że z gorącym nie zbliżać się do Adriana, a i on do kuchni wstępu nie ma.
Justyna, trzymam kciuki za Nadię!
Alinka, oglądasz "Kuchenne rewolucje"? Są ze Słupska

.
Marta, mój mnie niestety parę razy ugryzł bardzo mocno, jakby testował, czy może. Stanowczo reagowałam, zabierałam cyca itp. i już nie gryzie. Ma 6 zębów z przodu
