Aniołku jemu chodziło o to, że on nie będzie miał czasu, bo w sobote bedzie mial mecze i w niedziele tez i dlatego nie bedzie przyjezdzal. Nawet w sobote po poludniu, żeby został do niedzieli po poludniu. Bo dla niego zawsze na pierwszym miejscu jest rodzina, na drugim PIŁKA a na 3 dopiero ja. Mówiłam mu, że może mógłby w Krk pracy jakiejś poszukać, ale on twierdzi, że w Krk w-f-istów nie potrzebuja, ponieważ!!-jego koledzy powracali sie z Krk, bo nie ma pracy. Ale on przeciez nie wie czy za rok jej nie bedzie.. Wczorajsza rozmowa trwała bardzooo krótko, ponieważ on obrócił się do mnei z treningu, a dzisiaj rano musiał do pracy jechać.. więc zobaczymy się odpiero jutro.
Ja go kocham, bardzo, ale ze ślubem 5 lat sie nie opłaca czekać (skoro już chodzimy ze sobą 4), ale znowu jest sens być razem skoro jedno będzi tu a drugie tam.? ale bardzo, ale to bardzo wkurza mnie jego zachowania, to że go nigdy nie ma kiedy go potrzebuje.. On by wiecznie tylko spał, bo wiecznie jest zmęczony.. Wiem, pracuje, ale dawniej potrafił przychodzić do mnie, siedzieć do 2 w nocy nawet jak chodziłam do szkoły, a teraz, przyjdzie o 21, kładzie się na łóżku i idzie spać, bo on jest zmęczony, wstaje o 23 lub koło północy (to zalezy o której się przebudzi) i idzie do domu. I tyle mamy widzenia się.
Ostatnio przyszedł na pół godziny tylko, bo musiał jechać na mecz, położył sie i poszedł spać. mówie mu, że może by się przywitał, wieć dał mi 1!! buziaka i dalej poszedl spac. Mówie: tylko tyle?, a on odwrócił głowe w moja stronę, głupkowato się uśmiechnął i powiedział: zmęczony jestem. Aż mnie cholera wzięła! Myślałam że bedą jakies buziaczki, przytulanki, bo nie wiedzielismy sie prawie tydzien a tu takie cos.
A z tym spaniem to on ma tak juz od prawei 2 lat, to pomyślcie sobie jakie ja juz mam nerwy zszargane. Niby takie nic, ale jednak..
a jak mówie, ze w ogóle sie nie widujemy, to on że przeciez był u mnie, np przedwczoraj, albo we srode.. tak tylko że on spał i dla niego to jest widywanie sie, bo przyszedl i spal.
A co do śp. taty Michała, to bardzo go lubiłam i wiem, że on tez mnie bardzo lubił, wręcz uwielbiał. ale wydaje mi się, że 3 miesiące żałoby sa wystarczające, patrząc na to, że to nie był jeszcze mój teść i na to, że jak babcia mi w styczniu zmarła, to też byłam w żałobie 3 misiące, a to jednak była rodzina. Wiec po tacie narzeczonego powinnam nosić dłuższą żałobę niż po babci??
Dziewczyny nawet nie wiecie jaki mam mętlik w głowie. Ciągle mi się beczeć chce i to nawet nie z jakiegoś powodu, tylko po prostu chciałabym sobie popłakać.. Ale nawet nie mam komu się wypłakać, bo Michała wiecznie nie ma, a jak już jest to spi.
Imprezy to jest moje życie, tam mogę sie wyszaleć, odstresować, potanczyc, na nich czuje sie soba. To tak jak dla mojego Michała piłka nożna. Kiedyś nawet spytałam, co by wybrał gdybym mu kazała, mnie czy piłke, to powiedział zebym mu nie kazywała wybierac, bo i tak wybrałby pilke. Kocham go i wiem ze on mnie kocha, ale nie okazuje mi w ogóle tej miłości, tak jak ja bym tego chciała.
Doradźcie jak pogodzić moje mieszkanie w Krakowie i małżeństwo, gdy on będzie siedział tutaj. On ma teraz prace niby na rok, ale szykuje sie ze bedzie mial ja na stale tutaj, a mieszkamy na wsi.. Ja predzej moze po studiach znajde prace w Krk, bo raczej tutaj na prace nie mam co liczyc. ;/
Przepraszam, że sie tak rozpisałam, ale tylko tutaj mogłam sie wyżalić..