Dziewczyny mam wrażenie, że pisząc o narzekaniu na wykształcenie lekarzy i na polską służbę zdrowia odnosicie się do mojej wypowiedzi:
Marta czytałam, że miałaś cudowny poród i bardzo Ci tego zazdroszczę, niestety nie zawsze jest tak pięknie, kwestia ludzi na jakich trafisz ale też chyba tego, że w Polsce jednak ta opieka odstaje jeszcze troszeczkę od standardów w NO czy UK.
Tyle, że nie ma tu słowa o tym, że nasi lekarze są gorsi, gorzej wykształceni czy też jeszcze co tam wyczytałyście między wierszami. Chodziło mi o traktowanie, naprawdę byłybyście zachwycone słysząc takie czy podobne słowa pod Waszym adresem (tam pewnie sprawa trafiłaby do sądu

)? Jakoś nie chce mi się wierzyć.
trafiłam na wredną położną ("jeju kiedy Pani urodzi?, długo jeszcze? musi się pani wyrobić przed 7 bo muszę iść do domu"...) gdybym miała siły to przysięgam, że kopnęłabym ją piętą, ale po 30h porodu kto by je jeszcze miał
Mama opowiadała mi, że za czasów kiedy rodziła mnie (czyli jakieś 30 lat temu) takie odzywki były na porządku dziennym, "co się drzesz", "zamknij się", "chciałaś dziecko to masz" itd. Jakbyście przekopały ten wątek to znalazłybyście czyjś post (nie pamiętam czyj) z przed 3 lat, w którym dziewczyna opowiadała jak do rodzącej, przerażonej nastolatki w ten sposób odzywała się położna. Niestety takie rzeczy się zdarzają, sama jestem przykładem. To się na szczęście zmienia!!! Ale napisałam też wiele superlatywów pod adresem personelu tego szpitala, jakieś 10 razy od wczoraj napisałam też, że wszystko zależy od ludzi, na jakich się trafi co Dziubasku powtarzasz argumentując moją wypowiedź - przecież napisałam dokładnie to samo

Pisałam też nie chcę nikogo do niczego przekonywać, nie taki mam cel, naprawdę pozostaje tylko cieszyć się, że spotkały Cię tylko same miłe chwile ale nie pisz, że my lubimy narzekać, bo nie zawsze jest tak jak w Twoim przypadku czyli tak miło. Czy tak trudno jest dopuścić do siebie myśl, że ktoś mógł kogoś potraktować źle? Tak bywa czy w tym czy innym szpitalu. Ja wiem, że może być super, nie raz popłakałam się ze wzruszenia czytając opowieści z porodówki tutaj, na e-weselu, ale też wiem, że może nie być tak miło (ja z porodu najmilej wspominam panią, która podczas cięcia cały czas ze mną rozmawiała, pytała o synka, o imię, o mnie, potem podała mi naszego Marka do wycałowania, odwiozła mnie na korytarz, gdzie życzyła nam wszystkiego dobrego i oddała mnie w ręce tych jędz - i czar prysł po raz drugi) przecież sama piszesz to co ja, wszystko zależy od ludzi

Ty piszesz ze swojego punktu widzenia, jeśli ktoś napisze coś negatywnego jak ja, to nie dlatego żeby sobie ponarzekać, po prostu mnie to spotkało.