Po tym jak przy Julce z moimi rodzicami odwiedzili mnie dziadkowie (w tym mocno wyperfumowana babcia), przed kolejnymi porodami ustaliłam kto może przyjść - jak rodził się Tymek, chciałam, żeby Jula najpierw poznała brata, wiec odwiedziny rodziców i teściowej wstępnie zaplanowałam dopiero w domu. Ale przez zagapienie się męża Julka musiała wejść na chwilę do mnie na salę - pielęgniarki pozwoliły na chwilę, rodzeństwo zostało sobie przedstawione. I dziadkowie mogli poznać najmłodszego wnuka jeszcze w szpitalu. Kolejnego dnia przybyła mi sąsiadka, u niej długo siedziała 1,5roczna córcia, a w dzień mojego wypisu zwaliła się jej rodzina, na sali smród - niezbyt miłe aromaty wnieśli - ogólny zaduch i woń smażonych kotletów...