Milcia, pierwszy poród miałam krótki (kurcze, nawet nie pamiętam... ok 5 godzin), zaczął się skurczami co 2-3 minuty. Drugi w pewnym sensie dłuższy -od odejścia wód ok 11godz, ale taki 'właściwy', że coś się działo i bolało trwał z godzinę (od rozwarcia 7cm jak podali oxy poczułam, że rodzę, plus pomoc położnej we wstawieniu główki w kanał, bo synek bokiem chciał wyjść). A trzeci raz, od odejścia wód niecałe 3 godziny (od rozwarcia 0,5cm...)-biorąc pod uwagę problemy z zakładaniem u mnie wenflonu, ledwo zdążyliśmy (a jeszcze męża prosiłam, żeby na internecie sprawdził ile godzin po odejściu wód trzeba jechać do szpitala...).
Czyli w sumie u mnie sprawdziło się, że kolejny poród szybszy. A na pewno łatwiejszy.