I po świętach

W sumie święta jak nie święta, ale skoro są no to wiadomo.
Pierwszy dzień świąt - śniadanie u teściowej - cały stół ugina się od żarcia a połowa przesolona

, dalsza część dnia u mojej mamy. A tutaj moja mama pierwszy raz postanowiła że nie będzie robić tyle żarcia (co oczywiście jest mądre) i zrobiła tylko kilka potraw. Usiadłam i kurcze - nie mam co jeść

poczekałam na ciasto

Drugi dzień świąt to my zaprosiliśmy do nas znajomych i było fajnie

Natalka w ramach prezentów świątecznych dostała śliczny komplet z Coccodrillo ale jeszcze za duży i 2 lalki Barbie - miała być jedna a w końcu moi rodzice kupili 2, ale Natalka zadowolona! No ale i tak hitem był prezent od mojej siostry... Co prawda nie umawialiśmy się na żadne prezenty, ale zawsze dzieciakom kupujemy jakieś zabawki - nie hiper ekstra jak na Boże Narodzenie ale coś fajnego. Historia z zeszłęgo roku się powtórzyła, my kupiliśmy fajny zestaw klocków Lego do układania jakiegoś potwora czy coś w ten deseń a oni kupili Natalce kartonik świateczny z jajkiem niespodzianką... No wiecie, takie zapakowane 4szt...
Do tego czasami czuję się jak okropna matka, bo nie pozwoliłam w świeta zjeść Natalce Baounty które dał jej mój tata... Normalnie byłoby ok, mogłaby je zjeść ALE - zaraz miała jeść obiad. Po obiedzie ok, ale przed? Wiadomo, że zjadłaby batona i już by nie jadła obiadu, a zwłaszcza w takie dni jak te, że jesteśmy w drodze to Natalka nie je super wszystkiego więc wolę jej dać obiad niż batona...
No i ogólnie. Tak jakoś. Dziwnie, ale nie będę się rozpisywać.
Ja ubrałam się, jak się ubrałam. Jak na złość oczywiście na gębie powyskakiwały mi niespodzianki naokoło ust aż moja mama powiedziała co to za uczulenie mi wyskoczyło... Każdy wie, jak mi poprawić humor.
Dziś Natalka poszła do przedszkola, trochę trudno było ją zwlec z wyra bo już się przyzwyczaiła że śpimy sobie ale trudno. Mam nadzieję, że trochę teraz pochodzi, bo ogólnie jest zdrowa. Bez kataru, bez kaszlu...
I 2 fotki - żadnego szału nie ma. W ogóle jakaś czuję się niezadowolona, zawiedziona i w ogóle źle... Wiem, że to hormony też swoje działają ale po prostu czuję się źle, taka niezrozumiana i w ogóle... Ahh, nawet nie chce mi się o tym pisać.
Natalka rozpakowuje Barbie:

i my:
