Wiecie co...
Ja w ogóle w szoku jestem.
Nie wiem jak to możliwe...
To już przecież zaczął się u mnie 35 tydzień!!!
Kiedy to zleciało??
Nie mam pojęcia i chyba teraz dopiero trochę mnie to przeraża...
Teraz jest względy spokój, na głowie mamy tylko jednego małego trutnia a tu jeszcze dojdzie drugi i pewnie nie będzie wiadomo gdzie ręce włożyć

Mam nadzieję, że jakoś sobie poradzimy ze wszystkimi i damy radę ogarnąć to. Że Natalka nie zacznie być zazdrosna i nie będzie pokazywała humorków, że Dominiś będzie grzecznym dzieckiem...
No jednym słowem modlę się o względny spokój.
I jak całą ciążę byłam spokojna i wszystko wydawało mi się takie odległe to na dobrą sprawę to już może być lada moment. No, może lepiej aby to jeszcze nie było teraz bo wolałabym być zdrowa podczas porodu - bez bolącego gardła i bolącej głowy

Nie wiem czy wszystko mamy gotowe, czy my jesteśmy gotowi, jak to wszystko będzie i w ogóle czy sobie poradzimy?
No wyjścia nie mamy

poradzić sobie będziemy musieli
