Wczoraj Natalka popełniła swoje pierwsze picasso na ścianie... Na grzejniku - udało się jakoś doczyścić i na ścianie - piaskowcu - tu już niestety picasso zostało... A jaka była z siebie dumna

Do tego wczoraj pół dnia trenowała naszą cierpliwość... Były krzyki, wrzaski, płacze... Eh... Kąt nie pomaga, tłumaczenie to jak grochem o ścianę. Kurcze, jakiś spóźniony bunt dwulatka? Działa tylko hasło "jak się nie uspokoisz i nie będziesz grzeczna to wyrzucę Twoją zabawkę/ kucyka/ barbie"... tylko szantaż. Wtedy jakoś się uspokaja.
Dominik w nocy sobie z nas jaja robi i kurcze budzi się i nie śpi... W nocy z soboty na niedzielę R. nie spał w nocy 2h a po tym i tak od 6:30 pobudkę miał... Dziś w nocy też Dominik się obudził, na "szczęście" to "tylko" 1h... Ale mi się oczy kleją a ten się chichra... W końcu jakoś zasnął w naszym łóżku.
Dziś dzień babci i w przedszkolu jest przedstawienie. Oczywiście wszystkie dziadki zaproszone a przyjdzie tylko moja mama. Teściowa musi być cały dzień w pracy bo ktoś sobie poszedł na zwolnienie lekarskie no i po prostu trzeba zastąpić, a teściu idzie do dentysty... Wiedział o tym tydzień temu i mógł przełożyć ale nie... No to nie. Pójdzie tylko moja mama bo mój tata pracuje za granicą. Ale najważniejsze, że ktoś przyjdzie. W przedszkolu robili jakieś prezenty dla dziadków, więc w domu nie musieliśmy nic kombinować. Moja mama dostanie dziś a teściowie jakoś w tygodniu.
A dziś robię muffinki z białą czekoladą i malinami

mniam, już nie mogę się doczekać. Tyle, że to akurat po południu bo dopiero na spacerze kupię białą czekoladę. Już mi ślinka cieknie
