Witajcie kochane

Dziękuję za wszystkie urodzinowe życzenia!!
Bardzo Was zaniedbałam, Wasze wąteczki, że o swoim nie wspomnę

Wybaczcie mi ,bo od czwartku jestem w szpitalu i nie zanosi się, bym go szybko opuściła...

Dziś dopiero moje kochanie dostarczyło mi komputer z netem do szpitala, więc jak tylko mogłam to wlazłam na forum

Wtorek i środa przed szpitalem były koszmarne, nic nie byłam w stanie wypić, nawet wody, w efekcie czego przestałam siusiać... Tylko rano takie parę kropelek było. Zaczęłam się naprawdę bać, więc w czwartek rano na izbę przyjęć K mnie dostarczył, zbadała mnie babka, całkiem miła i wzięła na USG i pierwszy raz widziałam swoją kruszynkę: ma 2 cm 3 mm wzrostu od głowy do pupy i bije jej serduszko i generalnie jest zdrowa jak rydz i podobno nad wyraz rozwinięta

Poryczałam się jak zobaczyłam obraz usg, ryczałam dobre 15 minut i opanowałam się dopiero jak znów nad wc wylądowałam... Czekałam na izbie dobre 3 godziny, po czym przyszedł facet- lekarz dyżurny, stwierdził, że nie mają miejsc, że wszystko ok i mam brać dalej torecan (który nie wiedzieć czemu przestał na mnie działać

) w zwiększonych dawkach i jak na wieczór dalej będę wymiotować to mam się zgłosić i wtedy dopiero mnie przyjmie. No cały dzień się męczyłam oczywiście, na wieczór się zgłosiłam. Facet stwierdził, ze musi mnie zbadać, cholera, myślę, no dobra. Taki był mało delikatny, taki obskurny i gburowaty, że miałam ochotę mu piętą czoło potraktować...

No ale w końcu mnie położył na oddziale, pielęgniarka jak mnie zważyła, to okazało się że ważę 54 kg, czyli już mam 5 kg mniej niż na początku ciąży

, dostałam od razu 2 litry płynów i jakiś lek dożylny przeciw wymiotom- w ciągu 15 minut wszystko ustało!! Rano w piątek pobrali krew do badań, siusiu do analizy i okazało się, że bardzo mi się wyniki moczu pogorszyły. Hemoglobina spadła mi poniżej dolnej granicy normy, więc mam anemię, okazało się też że mam baaaaaaaardzo niski potas... No więc dziś cały dzień leżałam pod różnymi kroplówkami, dopiero ze 2 godziny temu skończyła się ostatnia. Spróbowali mi dziś odstawić leki przeciw wymiotne, ale skończyło się tym, że pielęgniarka nie nadążała mi z wymianą ligniny w misce

No więc mi podali znowu ten cudny środek i w sumie całkiem miły dzień dziś miałam (wczoraj zresztą też)

Jem na co mam ochotę i w ilościach dość zatrważających jeśli chodzi o ilość

Ciekawe jak będzie jutro

No a ze spraw ślubnych to przyszły nasze zaproszenia

Jutro K mi je przywiezie, to będę je składać i obwiązywać rafią, już się doczekać nie mogę

Bardzo miły uczucie trzymać swoje własne zaproszenia, z naszymi imionami, tekstem... Ach, takie chwile zdarzają się tylko raz

No i jeszcze dopiszę, że mam zdjęcia z USG na papierze, K się wzruszył jak je zobaczył, żałuję, że nie mógł być ze mną podczas tego badania, chciałam być wtedy razem z nim... Ale jeszcze na pewno będzie okazja, to popatrzy sobie

No nic, uciekam podczytać Wasze wątki

Tak cudnie że jesteście...

Buziaki
