Witam sobotnio

U mnie znowu gości moja kochana Bonitka- będzie ze mną do poniedziałku

Dzisiaj na porannym spacerku spotkałyśmy konie i biedna psina się zestresowała, bo takiego dziwa to jeszcze nie widziała

Obszczekała te dziwne stwory, które nic sobie zn iej nie robiły i była zaskoczona brakiem reakcji, hehehe

Pogoda tak śliczna, że otworzyłabym drzwi tarasowe, ale ten piach tuż za szybą mnie odstrasza... Ględzę K od lutego, żeby w końcu wyrównał tam ten teren a on sobie nic z tego nie robi

Ciągle słyszę "w następny weekend" I tak już od 2 miesięcy

Wkurza mnie to, zaraz się zawezmę i wynajmę firmę, która zrobi to w 2 dni max, łącznie z rozsypaniem czarnoziemu i będzie po kłopocie

W dodatku jestem z powodu K trochę smutna i rozżalona... Poprosił mnie, żebym zawiozła jego papiery do księgowego razem z moimi do rozliczenia PIT-a. Facet wszystko zrobił i K wyszła dopłata do podatku i facet mógłby to powysyłać, tylko że nie wiedział, do którego urzędu skarbowego K należy. No to ja dzwonię do K, dobijam się przez cały dzień a on nic nie reaguje

Byłam akurat u lekarza, jak mu się zebrało na wydzwanianie do mnie... Dopiero jak wyszłam to mogłam odebrać telefon, a on na mnie z krzykiem, że dlaczego nie odbieram, że co ja sobie myślę, że on miał bardzo krótką przerwę w szkoleniu i już się kończy itp itd No i że tamten ksiegowy na pewno źle mu policzył podatki i ma nie wysyłać, bo zarobki mu się nie zmieniły od ponad roku, rok temu nie miał dopłaty więc w tym też na pewno nie ma i coś jest źle i on sam to sobie zrobi

A akurat temu księgowemu ufam jak żadnemu innemu, mojej mamie całą firmę od parunastu lat rozlicza, jest tak pedantyczny że o błędzie nie może być mowy... Generalnie mi też pod koniec nerwy puściły i tylko odkrzyknęłam, żeby swoje nerwy wyładowywał na kimś innym a nie na mnie

No i się rozłączyliśmy.
I wczoraj mi tylko jednego smsa wysłał, nie zadzwonił ani w czwartek wieczorem, ani wczoraj i dziś od rana też milczy

Dlaczego jak ja się nie odezwę pierwsza, to jemu nie przyjdzie do głowy samemu nawiązać kontakt.... Jest mi smutno, ryczeć mi się chce jak o tym myślę...

Myślałam, że zadzwoni i przeprosi, że nam nie tak naskoczył, a co ja winna jestem temu, że ma do dopłaty podatku i że musi siedzieć na jakimś badziewnie nudnym szkoleniu

Zawsze jak wyjeżdżał, to przecież dzwoniłam na dobranoc, teraz od 2 dni tego nie zrobiłam to co, nie zorientował się, że jest mi przykro i że może samemu trzeba zadzwonić? Nic nie rozumiem...Faceci są dziwni

Zero myślenia i własnej inicjatywy

Przepraszam, że Wam tak smęcę.... Wczoraj chciałam pogadać z siostrą, ale nie miała dla mnie czasu. Mama w pracy i też nie miała jak pogadać... A ja już musiałam to z siebie wyrzucić, bo bardzo mi to na sercu leży

Dobrze, że mam Bonitkę teraz, to ona przynajmniej wysłucha i się przytuli

Czuję się jakaś opuszczona i samotna...

Olucha no mam nadzieję że nic nie udowodnią. Ale postanowiłam poobserwować ta sprawę. Fakt, że NFZ chyba osiągnął to, co chciał- wystraszył wszystkie chętne do porodu za granicą
