Witam porannie!

Dzisiaj było wstawanie na raty- najpierw ja wstałam i wyszłam, a dopiero potem K rozchylał kołdrę... Dobrze zrobiłam, bo "aromaty" które mój luby naprodukował przez noc były zabójcze, aż dziwię się że kwiatki przeżyły

Taki piękny dziś dzionek, ja mam tak wyborny humor i ciągle się śmieję i żartuję, a K zastanawia się, gdzie jest jego narzeczona, która wcześniej niż o 10 nie raczyła otworzyć oka
No, zaraz na zakupki świąteczne się zbiorę i po jakiś obiad na dziś- szef kuchni dzisiaj robi schabowe

Już nie mogę się doczekać pory obiadowej

wiśniowa- no takiego numeru to chyba bym nie przeżyła

Musiało być strasznie
Natalia, ja jak mam możliwość to też wcześniej się kładę spać, żeby burzy nie słyszeć i nie widzieć. Ale jak obudzę się w nocy a za oknem grzmi i błyska to szybko z powrotem nie zasypiam, niestety.
Za to teściowa wczoraj mi powiedziała, że ona też bardzo się bała burzy. Ale jak męża nie było a ona sama z małymi dziećmi to nie mogła okazywać przecież strachu. No i przestała się bać. Więc może jest dla mnie jakiś ratunek

Zostawiam ćwierkające buziaczki dla Was
