a ja za to strasznie chudnę...jestem wysoka-170 cm, a nie wiem czy ważę 50 kg.Pewnie nie...Nie wiem co sie dzieje, ale to chyba nerwy przed tym wszystkim... Uszyłam sukienkę-rozmiar S. Byłam w szoku, gdy krawiec mnie mierzył i powiedział, ze pod biustem mam 70 cm(a przeciez zawsze staniki kupowałam na 75), a w pasie 62 cm( a zawsze mialam tak ok.68-70). Uparłam sie, żeby mi uszył tą sukienkę trochę wiekszą, bo mam nadzieję ciut przytyć...
Nie mam nic przeciwko takim wymiarom (no, poza tym moim minimalnym biustem

), ale ja mam szeroko rozstawione biodra i ramiona, wiec wygladam okropnie...Ostatnio, kupując stanik w przymierzalni doznałam szoku widząc siebie półnagą-wystające żebra itd.Normalnie od pasa do góry wyglądam jak anorektyczka...Normalnie to nie ogladam tak siebie w lustrze, wiec byłam w szoku...
A więc dziewczyny-nie przesadzajcie z odchudzaniem...Tak z umiarem, ok?