Joanna, gratulacje, witamy maluszka!
Do mnie na drugi dzień przyszli rodzice, wcześniej dzwoniąc, czy mogą. Na pół godzinki i cieszyłam się z odwiedzin. Reszta rodziny nie narzucała się na szczęście, w domku też przyjmowaliśmy gości dopiero za jakiś czas. Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś 'dalszy' miał mnie widzieć w tak intymnej sytuacji, ale mam koleżankę, która się obraziła, że jej nie odwiedziłam w szpitalu po porodzie. No w życiu mi to do głowy nie przyszło.