Ja tego jedzenia i tak zazdroszczę

u nas jest gorzej... nie je nic z łyżeczki od 5 miesiąca, tzn. próbowałam, czasem zjadła kilka łyżeczek, ale przeważnie dostaję od niej po łapach jak się zbliżam z łyżeczką. Stosowaliśmy metodę BLW. Jakiś czas jadła ładnie dużo warzyw, ale w krzesełku tylko chwilę usiedziała, potem dostawała do rączki. Potrafiła zjeść cały duży talerz warzyw. Ostatnio znowu był bunt i nawet do rączki nie chciała. Obecnie są lepsze dni, są gorsze. Zazwyczaj zjada ze 3 kawałki czegoś na obiad, a potem chce mleko

Czasem poskubie jakąś bułę, trochę chętniej je makaron i ryż (rączkami) no i dynię w kawałkach. Pomidora jakbym dała to zjadłaby całego, ale nie daje teraz więcej niż kawałeczek (i to sparzony), bo wiadomo jakie te zimowe pomidory są

No i cytrynę też lubi

Staram się jej urozmaicać, proponować co róż to nowe smaki i czasem się wstrzelę, ale często zje raz ze smakiem, a następnym razem już tego nie chce.
Może spróbuj jej dać widelec (taki dla dzieci). Moja dziś tak nabijała z radością jabłko i zjadła tym sposobem 2 małe jabłuszka
Może Maja jeszcze nie załapie, ale to nic. Marietka wcześniej dostawała do rączki widelec i trzymała w rączce, próbowała nabijać, a jak nie szło, to drugą rączką wkładała jedzenie do buzi dociskając widelcem. Czasem kładę jej na blat kilka łyżeczek. Trochę się nimi zajmie, postuka i w między czasie coś zje.
Aha i jeśli dajesz jej coś łyżeczką, a nie chce, to możesz jej dać do rączki drugą łyżeczkę i dać jej ją trochę pomoczyć w tym i wtedy jednocześnie Twoją łyżeczką dawać jej do buzi. Tak czasem u nas się uda. Jeśli za dużo rozwala, to można jej dać osobną pustą miseczkę, albo kubeczek z odrobiną wody, w którym będzie sobie maczać tą swoją łyżeczkę i wtedy może od Ciebie coś zje
Ja robię tak, że zawsze ją sadzam w krzesełku na posiłek i wykładam przed nią różne rzeczy. Jak już nie usiedzi to puszczam na ziemię i próbuję jej podawać z ręki jeszcze trochę. Różnie to wychodzi, ale czasem coś tam zje.
One po prostu poznają świat i nie mają cierpliwości, żeby siedzieć

Jeśli chodzi o przewijanie, to my nadal na przewijaku, przynajmniej kupę. Tylko w ten sposób ma jakoś ograniczone pole ucieczki. Siada, wstaje , ale to nic... Po kupie zawsze myjemy, ale najpierw wolę zdjęć pieluchę na przewijaku usunąć ten "nadmiar".
Moja mama ją czasem przewija trzymając ją u siebie na kolanach, ale to oczywiście tylko siku... i tak usiedzi w miarę.
Zgodzę się z Lilą, że trzeba powtarzać, że to konieczne i ze zdecydowaniem w głosie. Marietka chyba już powoli zaczyna to rozumieć. No ii trzeba cierpliwie robić swoje, nie denerwować się, nie krzyczeć, nie prosić: "no kochanie, nie płacz, musimy przewinąć" takim błagalnym, niemal płaczliwym głosem

bo takie przypadki tez widziałam
