My już po wizycie u pediatry. Pal licho, że się naczekałam ponad dwie godziny, zanim nas przyjęła...

Jeszcze w nocy mi mały zaczął kaszleć, takim suchym, to poleciałam do lekarza z samego rana. Ogólnie jest zdrowy, babka powiedziała, że ma troszkę katarku (ja nie zauważyłam, oddycha normalnie), to może mu ściekać i stąd kaszelek, ale płuca czyste.
Rzeczywiście przybrał 150g przez te 3 tyg. Rano zważyłam go przed jedzeniem i po, zjadł jednego całego cyca i trochę drugiego i na wadze było więcej o 120... Więc gdzie to się podziewa?! Dostaliśmy skierowanie na badania, krew od razu zrobiliśmy, a w poniedziałek mam donieść mocz.
Lekarka zaleciła dać na noc butle z mm przez ten tydzień, kolejna wizyta właśnie za tydzień. Zapytałam, czy może lepiej będę mu dawać moje odciągnięte, ale powiedziała, że waga musi ruszyć z kopyta - niby matki pokarm jest najbardziej wartościowy, ale może jednak mam za mało kaloryczny... Wiem, że nie chciała mnie urazić, ale zaraz jak wyszłam i karmiłam, to mało się nie popłakałam na myśl, że może ja mam samą wodę...

.
No nic, dam mu tą butlę z mm na noc narazie i na spokojnie powalczymy. Postaram się jeszcze bardziej rozkręcić laktację, żeby więcej ściągać i też mu dawać. A w nocy też mam raz budzić i dać cyca. I zaraz zorientuję się jak to jest z poradnią laktacyjną u nas.
Co do częstotliwości karmienia - ja go karmię częściej niż na żądanie, bo on mało płacze, czasem jest tak że śpi godzinę w dzień, nie śpi dwie i nadal nie woła... Lekarka powiedziała, żeby trzy godziny to normalna przerwa i żeby dawać jak woła, nie ma sensu dawać co godzinę, bo może zacząć więcej ulewać itp.
Teraz jakie mleko?! Powiedziała, że każde jest dobre
