Ja już nie raz miałam sytuację z parkowaniem, że musiałam zostawić młodego w nosidełku obok samochodu i wyjechać kawałek, bo nie było jak wrzucić fotelika do auta. Krew się wtedy w żyłach gotuje.
Ryba, z tymi drzwiami to ja miałam identyczną sytuację dzisiaj w przychodni. Paula latała jak głupia po mega wąskim korytarzu i moje prośby, aby uważała na drzwi na nic, aż w końcu tymi drzwiami dostała a ja na to: i dobrze, masz nauczkę. Miny wszystkich - bezcenne. Ale po tym usiadła na krzesełku i czekała. Jak później wstała i stała koło drzwi, ale tak, że jej nie były wstanie dotknąć, to jak się otworzyły, to ładnie się odsunęła jeszcze.
Ja nie "żałuję" mojego dziecka, nie ma - ojej, uderzyłaś się? U mnie jest -będziesz miała na przyszłość nauczkę. Nie lecę do niej jak się wywróci itp. Oczywiście jak nachodzi wyższą konieczność ukochania, to tak, ale w większości wypadków, moja Paula wstaje, otrzepuje ręce i idzie dalej.