Jasne wiadomo, wszystko piękne do czasu, dawać samą wodę, ale jak dziecko idzie do żłobka to nie ma bata, dostanie coś innego do picia, do jedzenia....grunt że dostaje kompociki i rozcieńczone soki i wodę. Przecież nie powiem, że mają dawać samą wodę jak inne piją co innego, przynoszą soczki ze sobą z domu.. nie będę dziecka męczyć. Poza tym uważam, że wszystko jest dla ludzi (tych małych też), grunt to podejść do tematu z rozsądkiem.
Przykład: urodziny w żłobku, stół ze słodyczami i od razu widać, które dziecko co ma w domu: te co mają zakaz na słodycze - cały dzień stały koło stołu i pchały do kieszeni - wołami Panie odciągały ... Patrycja podeszła, wzięła jednego cukierka i poszła się bawić. Norma. Luz i tak ma być.
W domu mamy sztywno ustalone, do obiadu soczek/woda/kompot, po kąpieli i mleku, myjemy zęby i potem może sobie pić co najwyżej wodę. Granulowane herbatki? sama nie piję tego świństwa.
A i dziękuję za miłe słowa co do foteczki, podpowiem: żeby pociecha podniosła tak nóżki do góry musi mieć jakiś punkt podparcia, u nas po między nóżkami stało w wodzie wiaderko.