czas żebym i ja przywitała się w tym wątku

nasza Mała urodziła się 22.07.10 przez CC - jednak miałam za wąską miednicę, żeby naturalnie rodzić.. i w sumie dobrze, że nie próbowałam, bo i tak skończyło by się na CC - po pierwsze dziecko jak na mnie duże (55cm i 3420gr), poza tym ze mną zaczęło się dziać coś niedobrego dzień przed cięciem bo mi różne wyniki pospadały mocno, a po to już w ogóle nie bardzo wiadomo było co jest grane i w końcu musiałyśmy zostać przeze mnie dłużej w szpitalu..
a teraz zaraz minie tydzień jak jesteśmy w domu i.. o matko, jestem kłębkiem nerwów :/.. powodem jest jedzenie Małej - ja mam za mało pokarmu, więc musimy dokarmiać, ale to wszytko to bardzo żmudny proces i jedno karmienie potrafi trwać ze 2 godziny, zanim niunia uzna, że jest najedzona i może iść spać.. a tak to wierzganie nogami, ssanie rąk i wszystkiego co się nawinie, dodatkowo ulewanie (czasem na prawdę znacznych ilości), odbijanie, poza tym nie wiadomo nigdy ile tym razem zje z butli, więc latanie i dorabianie mleka (w szpitalu był luzik, bo mieli takie już w buteleczkach bebilonu, które dodatkowo mogły stać od odkręcenia 8h, ale pediatra poleciła nam inne mleko w proszku, które od rozrobienia może max godzinę stać i trzeba wylać).. no i tak, ogólnie na razie mam wrażenie że sytuacja zdecydowanie mnie przerasta i nie byłam gotowa na coś takiego, spodziewałam się odrobinę innego scenariusza..
Dziewczyny, czy któraś z Was też ma/miała podobne historie?? bo ja mam wrażenie, jakby tylko u mnie był problem i taka ejstem w tym osamotniona..
mam nadzieję, że nie macie za złe, że się tu wyżaliłam i wyrzuciłam swoje rozterki.. ale Wy wszystkie albo macie za sobą już okres niemowlęctwa, albo w trakcie i dlatego liczę, że zrozumiecie i coś odpiszecie
