U nas chrzestna żywi się dużo zdrowiej od mojego 1,5rocznego synka... z musu co prawda (jest alergikiem na diecie bezglutenowej) więc chociaż z jej strony jestem spokojna

Za to dziadkowie dają popisy... no ale tu już sie tak bardzo niestresuje, Nikodem jest już duży, da sobie radę jakby co... dopóki to nie będzie alkohol to jakoś przeżyję

Za chwilę zacnzie gadać, więc pewnie będzie na nich skarżył
Dziś Nikodem przyprawił nas po raz kolejny o stan przedzawałowy. Tomek zaniósł z kuchni poranną kawę i położył jak zwykle na środku stołu. Wrócił się po śniadanie dla naszej trójki, a jak wracał (ja zaraz za nim) Nikodem stał już na stole! Jak on na niego wlazł to nie mam pojęcia, bo krzesła były dosunięte… no masakra po prostu. Tego alpinisty nie można spuścić ani na chwilę z oka! Na szczęście i tym razem nic się nie stało… ale oczywiście mógł sobie rozbić głowę, to raz, a dwa- poparzyć gorącą kawą. Póki co szczęście go nie opuszcza, ale ile można na nim polegać?? Tak mi się mały rozbrykał, że na całym ciałku ma mnóstwo otarć (oba kolana, łokcie i na czole) siniaków (obie piszczele), że jak się na niego patrzy to niejeden może pomyśleć, że dziecko jest co najmniej niedopilnowane! A to na prawdę wystarczy tylko sekunda nieuwagi, a on już włazi nie tam gdzie powinien, „łapie zające”, czy nawet idąc na prostej po prostu rzuci się na kolana. A co najśmieszniejsze, to rzadko po takich drobnych wypadkach płacze. Zrobi „ojoj” złapie się za bolące miejsce i już bryka dalej! Ja nie wiem, czy tylko moje dziecko jest takie „hej do przodu”, czy inne także mają takie pomysły?
To się pożaliłam

Po prostu zaczyna mnie to na maksa stresować, bo już kilkakrotnie byliśmy o krok od tragedii!!