Próba sił, nie ma co

U nas zaczęła się jakoś po roczku, ale nie dotyczyła zasypiania- tu na szczęście nie mamy problemów (choć te 5-10 minut, które mu to zajmuje siedzę z nim przy łóżeczku i trzymam go za rączkę).
Bunt dotyczył za to wszystkiego innego- cokolwiek mu się zabroniło to robił taki cyrk, że nie poznawałam własnego dziecka

Dziki wrzask, łzy jak grochy...gryzienie, bicie nas... siebie...

Trwało to może 2-3 tygodnie. Tylko konsekwencja i nasz upór sprawił, że w końcu skapitulował. Ani razu się nie poddaliśmy temu wymuszaniu, choć wierzcie mi po kilku takich akcjach sama ryczałam z nerwów i niemocy. Czasami sobie wyrzucałam, dlaczego mu czegoś tam nie pozwoliłam, przecież mógł to zrobić/wziąć... ale trudno- powiedziałam NIE i tego trzeba było się trzymać za wszelką cenę. I się skończyło. Aniołek wrócił

teraz nerwy zdarzają się sporadycznie i są łatwo kojone miłym słowem, przytuleniem, bądź zaproponowaniem czegoś innego w zamian.
Czekam na kolejny rzut- teraz z racji burzy hormonalnej mogę nie być już tak cierpliwa
