W sumie to nie wiadomo... Jakiś wirus... No, ale wygląda strasznie...
Żadnej wysypki nie ma.
Tylko ta gorączka powracająca po zbiciu, kaszel suchy i katar taki że ledwo wyciągnę czy Natalka wysmarka a on już jest w połowie drogi do ust - przeźroczysty.
Mam w razie co receptę na antybiotyk jakby do wieczora nie było poprawy...
No narazie nie ma żadnej...
Dużo leży, nie ma siły na nic... Dałam jej tę grę karotka a ona tylko "dziękuję", obejrzała i odłożyła... Poszłyśmy się bawić kucykami a ona po 2 minutach zamulona...
Teraz leżała na poduszce, ja poszłam przygotować obiad Dominikowi bo juz jęczał. Wracam - ona śpi. No to zamiast obiadku Dominik dostał mleko i chyba też już śpi...
Jeju, normalnie dzisiaj wysiadam... Czuję się wypompowana.
W nagrodę za swoją cierpliwość idę zjeść Merci

dobrze, że nie mam w domu żadnego normalnego ciasta bo z chęcią bym spałaszowała
