Ewa no ale wiesz, po pierwszym szoku przyszedł głośny ryk

Aczkolwiek czopek nam nie pomógł. Nocka gorsza... ehh, normalnie w nocy podnoszę jak się zoombie...
Budzi się z płaczem a nie jest jeszcze pora karmienia i wystarczy że wezmę na ręcę to zaraz się uspokaja i odkładam.
Nie wiem czy ten czopek go zakorkował czy jak ale w końcu jak puścił wieeeeeeeeelkiego bąka to jako tako się uspokoił. Potem zrobił taaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaką kupę że wyszła aż pod samą szyję... No masakra...
Myślałam, że tak jak codzień o 6 będzie już koniec spania ale zasnął z nami w łóżku (razem z Natalką) i obudziłam się dopiero o 8:20
Ninka dzięki

Ja też staram się walczyć - masaże, balsamy, jakieś ćwiczenia... Ale daleko mi do świetności

A najlepsze było wczoraj w przychodni. Miałam numerek 8 i 9. Przychodzę, pytam się który numerek wszedł a tam gościu mówi że nie wchodzimy na numerki, przed Panią są 4 osoby... Grzecznie powiedziałam co o tym sądzę i wchodziłam jako 2

Miałam niby czekać za osobami, które miały mieć numerki 10, 11 i 14... No niedoczekanie...
A potem jak wychodzimy to ja już cała mokra, ubieram szybko najpierw Natalkę ale nie zapinam jej kurtki na suwak. W czasie gdy ubieram Dominika Natalka ściągnęła kurtkę, ubieram kurtkę Natalce Dominik się drze.... Ubrałam się szybko ja... Kurcze, byłam cała mokra... A ludzie w poczekalini oczywiście się gapią i każdy się podśmiechuje pod nosem...