ratunku!
od trzech dni mala mi odstawia straszne krzykowiska i histerie.. zaczelo się przedwczoraj w nocy kiedy dalam jej wode a nie mleko.. zaczela marudzić a jak jej dalam mleko to juz nie chciała ani mleko ani wody ani smoka, tylko się darla (nie plakala, tzn lzy leciały jak grochy ale to bardziej była zlosc i krzyk i pisk).. z godzine czasu się darla az padla, ani na rekach ani na kolanach nie uspokajala się, na wlozenie do lozeczka reagowala jeszcze gorszym wyciem..
wczoraj ok 22 się przebudzila i walczyliśmy z nia prawie do 1 w nocy.. krecila się i mruczała, wzielam ja na rece (bo po mleku jej się wieczorem nie odbilo, wiec wiedziałam ze to pewnie to) odbilo jej się ladnie, wzielam ja na kolana na poduszke (tak ja zawsze w nocy karmie) i dalam odrobine wody, normalnie w tym momencie by zasnela odlozylabym ja do lozeczka i spopkoj.. a wczoraj lezala najpierw spokojnie jakby miała zasnąć i nagle zaczela się znowu drzec.. ten sam schemat: nidzie się nie uspokajala, nic nie chciała tylko krzyk, szarpanie raczkami kopanie, nie wytrzymalam odlozylam ja do lozeczka (rezultat jeszcze gorszy, probowalismy pare razy polozyc ja i czekac czy się uspokoi, 10-15min nadal ryk, az się zanosila i kaslala, balam się normalnie żeby się nie zakrztusiła slina czy cos..
i maz probowal ja ululac, uspokoić, i ja.. może na chwilke się uspokajala, a po minucie znow.. i temperatury brak, brzuszke miekki (no jak krzyczala to się naprezala cala) nawet sobie pomyslalam ze może ma znow kolki jak za bobasa.. ale słuchajcie wystarczylo ze z nia wyszłam do naszej sypialni.. uśmiech, gaworzenie (jeszcze się zanosila z 10min bo taka była zryczana) no inne dziecko.. przeturlała sie z pol godziny po lozku zaczela trzec oczki, dalam jej butle i padla.. była za kwadrans 1!
zupełnie nie wiem jak mam do tego podejść!
dziś tez była walka z zasnieciem, ba nawet z karmieniem choć na pewno była glodna.. normalnie po kapieli troszkę odczekaliśmy zrobiłam jej mleko, wziela kilka lykow i zaczela sie znow histeria.. tak jakby nie chciała isc spac, nie wiem.. tylko ze nigdy tak wcześniej nie było, jak nawet nie chciała spac to zjadala sobie butle i potem schodziliśmy jeszcze do salonu trochę albo do nas do sypialni, na spokojnie bez zadnych histerii. Dzisiaj tez maz mi mowil ze jak sie zezloscila to sie polozyla i zaczela kopac nogami i krzyczeć, chwila ciszy na oddech i znowu.. 8miesieczne dziecko?! (po ataku histerii zeszłam z nia do salonu, przejal ja maz a ja poszlam pod prysznic) a jak z nia poszedł na gore to po wejściu do jej pokoiku od razu zaczela buczeć..
W ogole to Klaudia nie jest typem krzykacza (tzn nie była nigdy) jak cos chciała lub ja niepokoilo to tak mruczała delikatnie, placz -jak cos ja bolało tylko, albo sie wystraszyla) Histerie zaczela odstawiać 1,5tyg temu jak sie przeprowadziliśmy do nowego domu ale to było w dzień, jak odchodziłam od niej gdzies dalej lub nawet jak siedziałam obok.. zalozylam ze to przez nowe miejsce i jakos z tego wyszliśmy, Ryczala kladac sie na dywan, siedziałam obok niej i jak sie uspokoila to mowilam 'chodz' i przypelzala do mnie i po paru dniach juz to sie skonczylo.
Ale teraz to jest na taka skale ze nie wiem jak do tego podejsc w ogole.
Mialyscie takie przeboje? jak sobie poradzilyscie?