...znam domy gdzie co dosłownie 20 minut dzieciak dostaje batonika, kinderka, lizaczek...
Co więcej gadać jeszcze nie umie, a już pokazuje na szafkę, gdzie słodycze leżą i gada "yyyyyyyyyyy...yyyyyyyy" co w wolnym tłumaczeniu oznacza "mamo daj"...
Osobiście jestem przerażona takim widokiem.
U mnie w domu nigdy nie miał on miejsca.
Z córką mogę spokojnie iść do marketu na dział ze słodyczami bez ryzyka, że będę miała sceny. Owszem, możemy wcześniej ustalić, że np wybierze sobie coś jednego i ok - kupię, ale równie dobrze mogę powiedzieć, że nie kupię nic i też scen nie będzie. Co najwyżej mały foch...
Sama lubię słodycze i czasem z córką urządzamy sobie wspólny podwieczorek na słodko - mam zasadę jeśli jem ja to je również ona, Tyt póki co jest poza konkursem.
Tyle, że nie kupuję wszechobecnego w sklepikach "gó....na".
Świetne słodycze ma np. Krakowski Kredens - owoce i bakalie w gorzkiej czekoladzie.
Jak ma jeść słodkie, to porządne...