Pomóżcie.....
Zaczynam wymiękać....
Od ok.2 tygodni Kuba jest płacząco-wyjąco-drący się,gdy tylko zniknę z Jego pola widzenia lub gdy widzi,że zbieram się do zejścia na dół bądź idę do łazienki.
Od dłuższego czasu jest "mamusiowy" (to pewnie kwestia tego,że tylko ja się Nim zajmuję),miewał akcje z płaczem,gdy tracił mnie z oczu,ale nie były tak intensywne i nieskończone,jak to ma miejsce teraz.Wcześniej mogłam pójść do łazienki czy w inny koniec domu - trochę pomarudził/popłakał,ale uspokajał się,wracał do zabawy czy trzepania szuflad.

Teraz nie ma takiej opcji.Drze się niemiłosiernie,moje zagadanie tylko Go bardziej wkurza,łzy lecą jak grochy,glut do podłogi,zapowietrza się.....Gdy do Niego wracam,na moment się "uspokaja",milknie czy uśmiecha się,ale zaraz nadal histeryzuje i bywa,że długo nie może się uspokoić.
Czasami pomaga,gdy zaproponuję przytulenie (w miarę szybko "podchodzi") lub zajmę Go czymś,ale bywa i tak,że na mój widok czy głos,histeria wzmaga na sile.
Sytuacja z dzisiejszego wieczoru - po mega rozpaczy,gdzie nic nie pomagało przez dobre 30 min.(wyszłam nawet z pokoju,bo sama już nie wyrabiałam),siadłam na fotelu,zaproponowałam by do mnie podszedł a On zamilkł i położył się na podłodze (zaczął nawet zasypiać,bo już późno było).Gdy tylko się poruszyłam,od razu podrywał się do góry i zaczynał się drzeć/płakać.Po chwili znów się kładł i odpływał.Jak usłyszał,że ruszyłam ręką czy zakasłałam,znów powtórka z rozrywki.Gdy się do Niego odezwałam,to samo.
Nie rozumiem,czemu tak reaguje.......
Drugi problem to to,że nie chce sam spać.Dotąd nie było z tym problemu.To typ,który mógłby nie spać,bo szkoda czasu

więc walki o zaśniecie bywały,ale jak już był zmęczony to po prostu spał a teraz,gdy np zaśnie podczas cyckowania po kąpieli,odkładam Go jak zawsze do łóżeczka,niestety jak tylko poczuje,że wysuwam spod Niego ręce,przebudza się,płacze i podnosi się.Nie ma opcji,że Go położę i znów zaśnie.Ryczy do upadłego.
I choć na pyszczek leci,ledwo na oczy widzi,spać nie pójdzie.Psychicznie chwilami mam dość (bo cały dzień razem,a wieczorem gdy śpi mam jeszcze sporo roboty do ogarnięcia,czasu dla siebie -100%),więc zabieram Go do swojej roboty,przy czym też jest niepocieszony,bo najlepiej abym cały czas trzymała Go na rękach (gdzie nigdy Go tego nie uczyłam) a poza tym jest tak zmęczony,że ledwo siedzi (ale spać nie wróci).
Co robić???