czy tylko ja mam wrazenie ze 'ciotka dobra rada" pt 'jak sie chce to zawsze sie uda" staje sie mama która nie miala prawdziwych i dlugich problemów z karmieniem?(nie pije to personalnie do nikogo-mówie ogólnie)
Mysle,ze unas jest problem 'ze skrajnosci w skrajnosc"...admiewa ,uwierz-gro kobiet dokarmia mm -bo łatwiej,bo mniej uwiązania,bo diety pilnowac nie trzeba..dorabiaja sobie potem piękną ideologie (chyba pod wplywem presji otoczenia i uspokojenia wlasnego sumienia)pt"mialam za malo mleka...albo w drugą manke,wykanaczaja psychicznie(i czesto fizycznie) siebie..w imie kp...kreca same bat na siebie-nakladajac sobie na oczy bielmo cycowe..lepiej byloby gdyby kobiety mialy rzeczywisty wybor-nie pojąc sie napietnowania:czy to lekarzy,tesciowej,kolezanek(w jedna i w drugą strone)
selena-zapraszam do watku odpowiedniego
poczytasz sobie,zrobisz wielkie"uff" nie tylko ja mam klopoty itp..spokój na pierwszym planie..laktator nigdy nie wyciągnie tyle co dziecko,ba-znam mamy które laktatorem medeli wyciągaly po20-40ml i wykarmily dzieci do roku...spróbuj systemu 7-5-3 co 3h,regularnie(takze w nocy)dolkladaj herbaty na laktacje,ja za rada poloznej(i to nie jeden-bo zaraz bedzie dziobac
) i lekarza pilam karmi(ale nie zwykle,ono ma wiecej%) tylko poema.I mysl pozytywnie selena..
Zgadzam się!! Ja bardzo chciałam karmić i bardzo się starałam i mimo to nie udało mi się, ciągle było mało i mało. Z perspektywy czasu wiem, że byłam za słaba psychicznie, brakowało mi cierpliwości i osoby, która by mi wytłumaczyła, że na to potrzeba na prawdę czasu i spokoju, a ja chciałam wszystko natychmiast. wszystkie położne mowily tylko "spokojnie, będzie mleko" i jakoś nie było go za wiele. Przez półtora miesiąca. Dla mnie była to tak ogromna presja, bo tak bardzo chciałam i denerwowałam się, że mi nie idzie, że ostatecznie nie udało mi się. Pomijając fakt, że od każdej słyszałam, że mam nie takie brodawki, a mała nie potrafiła dobrze złapać, więc musiałam odciągać. i o ile udawało mi się to w miarę kiedy jeszcze mąż był w domu i w nocy wstawał karmić małą a ja siedziałam z laktatorem, to kiedy wrócił do pracy i pomagał mi mniej to już nie dawałam rady. zasypiałam i przy laktatorze i karmiąc dziecko butelką... dużo by gadać. Nigdy się z tym nie pogodziłam, ale przynajmniej wiem, że na prawdę się starałam. Więc nie bardzo wierzę w gadanie, że wystarczy chcieć i się postarać, każdy przypadek jest inny dlatego sama staram się innych nie mierzyć własną miarą.
A tak po za tym,
Agnieszka, super

właśnie ostatnio zastanawiałam się, kiedy zacząć nocnikowanie, niektóre dzieci w wieku mojej są już wysadzane ale mi się wydaje, że dla mojej to jeszcze za wcześnie, w ogóle tego nie kuma (próbuję co jakiś czas, ale raczej na luzie, na zasadzie oswajania z "tronem"

Ale wydawało mi się, że półtora roku to już czas najwyższy? Oczywiście co jakiś czas ktoś sie mnie pyta czy już wysadzam dziecko na nocnik, ale ja jestem zła, leniwa matka
