Dziewczyny, chciałam się dopytać Was o proces jaki następuje po odpieluszeniu.
Otóż, Patyśka moja ślicznie się załatwia w domu, tj. w wc, gdy nie ma pieluchy. Na noc oczywiście zakładam no i jak wychodzimy z domu. Kiedy ma na sobie pieluchę, nawet jeszcze chwilę po przyjściu do domu czy przed wyjściem to nigdy nie woła. Tak jakby pielucha dla niej "załatwiała" sprawę.
Nie chcę wychodzić z nią na dwór bez pieluchy, bo wiadomo - przy tej pogodzie, jak się posiusia, czy zechce się załatwić to nie ma jak.
Nie mam pojęcia, jak długo takie niespełna 2,5 letnie dziecko potrafi wytrzymać. Kiedy, od odpieluszenia, zaczęłyście wyprowadzać dzieci na spacer bez pieluchy? Czekałyście na lato? W ogóle nie wiem, jak podejść do tematu odpieluszania poza domem. Czy przeczekać zimę po prostu?
Pamiętam, jak moja kumpela, której absolutnie zasad wychowania dzieci nie popieram (generalnie 4 latek je na kolację mleko z butelki, bo tak wygodnie, nie chodzi na spacery bo mają ogród, nie chodzi z dzieckiem na rehabliitację bo lepiej włożyć w gorset na 15 lat itd.), no, ale zaczęłam pisać, że pamiętam jak ze swieżo odpieluszonym 3-latkiem poejchała ze mną do centrum i on zaczął krzyczeć "siu siu siu siu", a ona do niego "masz pieluszke, rób w pieluszkę". W końcu po to odpieluszam, żeby z tych pieluch zrezygnować. Chciałabym, kiedy moje dziecko będzie w 100% świadome swoich potrzeb i na całodzienne wyjście rezygnować z pieluch.