Dziewczyny mam problem. Dziś nasz mały tak niefortunnie się przewrócił, że upadł wprost na swoją otwartą buźkę. W pierwszym momencie po prostu strasznie się przestraszył i płakał, ale chwile później dziąsełka przy górnych i dolnych jedynkach i dwójkach podeszły krwią. Wglądało to okropnie. Sama byłam z lekka przerażona. Potem zauważyłam lekko uszczerbioną górną jedynkę... miałam przed oczami wizję dwulatka bez przednich ząbków itp. Mały strasznie narzekał na ból w buźce więc dostał nurofen. Płakał jeszcze trochę, a potem zasnął nam na godzinkę. W tym czasie dzwoniłam do stomatologa. Pani poradziła sprawdzić czy ząbki się nie chwieją i utrzymać przez 3 - 4 dni dietę półpłynną. Jak mały spał próbowałam sprawdzić delikatnie i wydaje mi się, że nie ruszają się. Teraz Bartuś wstał i wołał o mleko. Więc wypił z butli 180. Myślę, że gdyby było jakoś bardzo źle, to by nie ruszył prawda? W końcu smok włazi między ząbki i powodowałby ból. No ale wypił. Zaniepokoiło mnie jednak, że dalej gdzieś spod górnych ząbków sączy się krew. Nie wiem czy cały czas, czy jest jej dużo, bo rozwadnia ją ślina. Mały nie daje obejrzeć. Daje mu smoka do buźki, bo inaczej dotyka ząbkami o siebie i wtedy znów zaczyna płakać. Kurcze ale mi stracha napędził. Myślicie, że przez taki niepozorny upadek może stracić ząbki? czy skoro na razie się trzymają to raczej nic złego się nie stało? Wiecie, moje przerażenie to pikuś przy tym jakie mam wyrzuty sumienia, że go nie upilnowaliśmy. Oboje z mężem staliśmy w kuchni, to był moment, nie wiem co on kombinował na rowerku, ale po prostu nagle zobaczyłam dziecko leżące na podłodze z rączkami pod sobą....aa... podejrzewam, że po prostu "wcisnął" sobie ząbki w dziąsła stąd to krwawienie. Jak myślicie? Ja się strasznie martwię.