anulla_p ja nam tą akcję i sama poszłam z Gosia na konsultacje do logopedy (mała miała 1,5roku). Rozumiem doskonale, że profilaktyka jest ważna, bo lepiej zapobiegać niż leczyć, ale to, co usłyszałam od pani na tym spotkaniu to sory.... wyszłam takim metlikiem w głowie, że byłam gotowa już raz biec i zapisywac Gosię na terapię SI i inne cuda na kiju. Tyle dobrze, że ochłonęłam i poszłam na konsultację do naszej PPPP. Tam na mnie logopeda patrzyła i nie wierzyła; zbadała dziecko i kazała mi się uspokoić, bo jej zdaniem jak na swój wiek to moje dziecko było "rozgadane", ale bardzo ruchliwe. Pokazała kilka wspomagających ćwiczeń i zachęciła do ponownego spotkania, ale nie kazała się wielce napinać. A te 270 słow to zdecydowanie przesadzona liczba.
Ja wychodzę z założenia, że lepiej sprawdzić, nawet 2 razy, niż coś zaniedbać, powtarzać właśnie "eeee, rozgada sie". jednak uważam też, ze niektórzy specjaliści sa mocno przewrażliwieni i czasem niepotrzebnie tylko rodzicom robią wodę z mózgu, wpędzają w poczucie winy (niedawny przykład koleżanki MARTKI, gdzie dziecko z Aspergerem sugerowano umieścić w szkole specjalnej).
I dodam tylko, że w wielu różnych niepokojących mnie sprawach korzystam ze wsparcia logopedy, psychologa- w grudniu byłam z Gosią w poradni, logopeda przypadkowo nas spotkała, "pogadała" z Gosią i powiedziała, że za 3 mce będzie nawijać jak taalala. I dziec gada, gada, gada:)
Co do męża- ufam mojemu, oczywiście. Zdarza się, że ma watpliwosci czy faktycznie trzeba konsultować, czasem zakpi, ale nie wzbrania się ani mi drogi nie zagradza, gdy chce coś sprawdzić:) Wychodzi z założenia, że najwyżej potwierdzi się, że jest wszystko ok; albo trzeba będzie się zmobilizowac i wspólnie działac. BO tez nie wyobrażam sobie, by jakieś zalecenia realizowało tylko jedno z nas.