Jestem już w domku

Pożegnałam moje kochanie- wróci dopiero w sobotę wieczorem

I to jedna z 2 skaz w tym jakże cudownym dniu.
Klosz zamówiłam bez problemów, opon nie wymieniłam bo się okazało, że śruby do felg są w domu, a nie razem z oponami w magazynie firmowym

Potem pojechałam sobie do pewnego centrum handlowego, gdzie zostawiłam autko na myjni i poszłam ogołacać kartę kredytową z zasobów

Kupiłam mnóstwo rzeczy, potem porobię zdjęcia (aparat w telefonie znowu zaczął działać- nie wiem co mu jest, ale niech już taki naprawiony zostanie

) i wkleję

Kupiłam świetną kolorową tunikę, 2 bluzki z krótkim rękawkiem (białą i różową), 4 bluzeczki na ramiączkach, jedne długie czarne leginsy, jedne za kolano białe i do tego długaśną białą spódnicę na gumkach

Spódnicą jestem zachwycona, bo może robić jednocześnie za sukienkę też, jak się ją na cycki wciągnie

I tym sposobem jestem przygotowana na przybieranie kształtu wieloryba

A najpiękniejsze jest to, że każdą z tych rzeczy nawet teraz mogę nosić, bo teraz też dobrze leżą
Taka rozanielona wyszłam ze sklepu, ze aż na ludzi wpadałam

Autko odebrałam z myjni, pachnące i błyszczące, wyjeżdżam i na 2 światłach przyszło mi stać pod drzewem jakimś...i ptaki obsrały mi auto

Jedna kupa na przedniej szybie centralnie na linii mojego wzroku i 3 albo i 4 są na masce...

No i co ja mam teraz biedna zrobić... Jeszcze raz na myjnie jechać? Bo sama tych kup raczej nie sprzątnę

Teraz muszę coś sensownego wciągnąć a potem jadę na lodziki

Mam nadzieję, że kolejne ptaszki nie postanowią "upiększyć" mojego autka...

paooolka... jak to
