sama mu powiedziałam "żebyś potem nie żałował", żeby potem na mnie nie było, że ja taka niedobra

O ciąży dowiedzieliśmy się we wrześniu, co było dla nas totalną niespodzianką. Jedyne co pamiętam to moja myśl "o cholera" jak zobaczyłam dwie kreseczki na teście. Nie dlatego, że się nie cieszyłam ale dlatego, że właśnie kończyliśmy przygotowania do ślubu, który będzie w czerwcu. Tak się złożyło, że termin mam na 26 maja
Jednak nigdy nie zapomnę miny mojego T. jak mu pokazałam wynik testu a najpiękniejsze były jego łzy jak grochy, których nawet nie mógł opanować. I ciągle powtarzał, że jest taaaaaki szczęśliwy (a teraz sam mnie na forum wygania

)
Co do terminu porodu to pocieszył mnie mój ginekolog z Polski - powiedział, że jak tylko w kwietniu wrócę do Polski to mam się stawić u niego na kompleksowe badania (tu w UK tylko ciśnienie mierzą, na każdej wizycie położna sprawdza odczyn moczu papierkiem lakmusowym, wczoraj dopiero trzeci raz krew pobrała mi do analizy i od ubiegłego miesiąca mierzy mi brzuch). Jeśli wszystko będzie dobrze i dzidziek będzie już gotowy żeby zwitać wśród nas, to jak ginekolog stwierdził "cosik pokombinujemy". Jak do tej pory byłam z niego bardzo zadowolona więc mu ufam, że to "cosik" nie zaszkodzi ani mi ani przede wszystkim maluszkowi.
A co do tego kto kryje się u mnie w brzusiu - to przesłodki
SYNUŚ 
Nawet lekarka nie musiała mówić, jaka jest płeć, bo taki mały bezwstydnik nam rośnie
