dziś skończyliśmy 19 tydzień. A więc tym samym zaczynamy 20.....(matko ale te 12 tygodni szybko zleciało). tak się zastanawiam, że to już chyba początek 5 miesiąca
Półmetek....
Czuję się trochę zagubiona, że tak szybko czas ucieka. Za kolejne 20 tygodni będę lulać swoje maleństwo i mój świat jeszcze bardziej wywróci się do góry nogami...
Co do ciążowych aspektów to:
* zmieniły mi się żywieniowe upodobania: znacznie mniej słodzę (a mleko to już nawet przestałam), owocowe herbatki mi nie smakują (z tego powodu mi strasznie smutno i przykro) i wątróbka drobiowa też (a tak ją lubiłam). Wędlina jest niesmaczna i zazwyczaj mi śmierdzi (co jest wprost przeciwne do 1 . trymestru). Jedyną "wędliną" jaką mogę przełknąć, jest mięso pieczone ale tylko domowe... ogólnie to mięso może dla mnie nie istnieć, a jeśli juz to najlepiej akceptuję wołowinę. Tak jak mięso dla mnie może nie istnieć, tak niewyobrażam sobie życia bez zupy....nawet rosół akceptuję i wcinam posłusznie

Obrzydzenie zapachowe na żółty ser naszczęście mi przeszło, więc teraz kanapki do pracy są z serem.
* Brzuszek rośnie i jest coraz większy... i trudno już go ukryć

hmmmm trzeba by się zmierzyć w obwodzie....
próbowałam założyć ostatnio rybaczki biodrówkowe...i nie stety...brakowało jakieś 7 cm .... jak niewięcej... - jak nic muszę zakupić dresik, bo po domu nie mam w czym chodzić.
* pojawiły się kolejne mniej przyjemne objawy ciąży (zaparcia) i te znacznie fajniejsze, czyli kopniaczki....
* i ciągle zastanawiam sie kto tam w środku siedzi : Zuzia czy Filip
