A dzis jest poniedziałek. i jak od każdego poniedziałku zaczynamy kolejne odlicziczanie. Dziś żegnamy 11 tydzień, a witaamy naddchodzący 12.
Wczoraj cieszyłam się, że mdłości powoli mi ustępują. Wczoraj były takie nieduże, w sobotę też się czułam nie najgorzej, a dziś.....jest strasznie. Zaczeło się już w nocu i nadal trwa....jejku jeszcze tylko maxymalne 4 tyg. i będę uwolniona od nich.
Kochne ciężarówki i mamusie... powiedzcie mi (a raczej napiszcie) jak wyglądały wasze noce ? Ja ostatnio budzę się w nocy i nie mogę usnąć. Regułą jest, że nie śpię w środku nocy ok. 2godzin, a nad ranem usypiam i mogę przespać tak do 8 czy 9 rano. problem pojawia sie na tygodniu, gdy muszę wstać po 5 rano, a potem w pracy jestem senna i zmęczona. Bardzo denerwuję sie tym nocnym budzeniem. Zresztą zawsze jak nie mogłam spać w nocy powodowało u mnie flustrację, szczególnie w tedy, gdy wiem, że za godzinę, dwie będę musiała wstać....
A wiecie co przydażyło mi się w czwartkowe popołudnie ? Położyłam się jak zwykle po obiadokolacji aby tradycyjnie zawiązać sadełko i usnełam. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, ze spałam do rana .... oczywiście z niewielkimi przerwami
Ja rozumiem nocne wsawanie do ubikacji (przed ciążą też w nocy wstawałam) ale to co mi się zdaża od jakiś 3 tyg. jest okropne i, przynajmniej dla mnie, niewytłumaczalne.