DO mnie do końca też nie przemawia, wkleiłam bo to w temacie. ALe za to rozbawił mnie komentarz o otyłości amerykanów

Nie uwierzę, że nigdy się nie zdarzyło, żeby zdrowe dziecko zostało przygniecione czy podduszone przez rodzica.
Jeśli ktoś lubi i potrafi spać z dzieckiem to niech śpi. Ja po prostu nie potrafiłabym, nie zasnęłabym, bałabym się, że przygniotę, nie wyspała bym się. Może to też zależy od tego jak kto śpi. Zresztą ja nigdy nie czułam takiej potrzeby i moje dziecko też nie. Ona zawsze była indywidualistką. Potrzebę bliskości zaspokajała przyssawając się do mnie na cały dzień. W nocy była u siebie

Teraz też nie przepada za przytulaniem i noszeniem. Chce na ręce tylko po to, żeby się gdzieś szybciej dostać, albo wydostać z łóżeczka, a jak się z nią chwilę postoi to się odpycha, marudzi i próbuje ześliznąć

Tylko rano włazi do taty do łóżka i czasem tak "oklapnie" głową na jego piersi jakby się przytulała i ma taki błogi uśmiech

Zastanawia mnie jak to jest ze spaniem z większym niemowlakiem, bo czytałam że niektóre mamy śpią z dzieckiem do roku czy dłużej. Marietka jak tylko nauczyła się obracać czy pełzać i jak braliśmy ją rano do naszego łóżka, żeby się trochę pobawić, to trzeba było cały czas uważać, bo uciekała, przekręcała się i zaraz była na brzegu łóżka. Nawet jak leżała między nami to zwiewała dołem

Bałabym się, że zleci z łóżka. Zresztą ona też by z nami nie zasnęła, bo tylko by ciągnęła za nosy, włosy i uszy i się wygłupiała. Teraz już sama wchodzi na łóżko i schodzi, ale też trzeba uważać, bo wierci się strasznie i czasem usiądzie na krawędzi tyłem i gdybym jej nie asekurowała to poleciałaby na głowę.