Tak,rekordy bijemy hehe
Na Tradycji mieszkaliśmy jakies 9 lat , zanim tam to na 4 Marca,a teraz znowu (od 94)na 4 marca.A ja w Szczecinie.
A u nas tak
- Miłek już w pozycji na czworaczkach się buja więc już zbliża się raczkowanie wiekimi krokami (super do tyłu śmiga na razie)
- siedzi już trochę samodzielnie, najlepiej w wózku

i w krzesełku do karmienia
- na przewijaku już nie umie spokojne przeleżeć (urwisek mały)
- mówi - da-da, ma-ma, ta-ta, la-la, pa-pa, ba-ba ....I robi przy tym prześmieszne minki
- najbardziej lubi gryźć ..... kabanoska!!!!!!! Chrupki już nie są takie ciekawe jak kabanosek.Na początku tylko gryzł sobie (ale nie dał rady ugryźć)ale teraz już posmakował nawet,hihi. Dałam mu dzisiaj ziemniaczka w kawaku i marchewkę i jabłuszko-ale on wybrał KABANSKa!!!
Zaczęła się nam jesień i od 2 dni zakładamy pod spodenki rajstopki i na nóżki buciki,żeby nie zmarły stópeczki. A jak jego buty postawiłam obok swoich to się rozczuliłam.
Postaram się powklejać kilka zdjęć niedługo (nie piszę kiedy hihi)
Dzisiaj robiłam ciacho,jak Młuś zasnął,bo tatuś ma jutro imieninki.Dokończę jutro,bo piany nie mogę ubić po cichu

A tak poza tym to eksperymentuję od kilku dni:
Miłek zasypia zwykle o 20 podczas picia kaszki.Potem budził się zwykle ok 2/3 i czasem udało się go przetrzymać bez jedzonka,ale ostatnio sterroryzował mnie i nie chce spać bez jedzonka.Więc zastosowałam eksperyment. zasypia o 20, przez sen około 23-24 daję mu mleczko z butelki (nie wyciągając z łóżeczka) żeby miał od tej 23 przerwę na "niejedzenie" 7 godzin(zebym i ja sie mogla wyspac).I powiem Wam,ze chyba to podziała.Wczoraj spał od 23-5.20 bez przebudzania sie nawet na pogłaskanie.Zobaczymy jak bedzie dzsiaj.Przed chwilka juz sie rebudzil tak,ze nie dalo sie samo glaskanie,ale jakos zasnal.Za chwilke pojde do niego z mleczkiem i sama poloze sie spac.
A poza tym ok.
Mariolu zapomniałam Ci napisać w Twoim wątku o jednej rzeczy.Pisałaś,że mało masz znajomych w nowym miejscu.Powiem Ci,że dzięki Miłoszkowi poznałam kolejne mile bardzo fajne osoby.Chodząc na spacerki zatrzymuję się na tzw "skwerku" i od kilku miesięcy spotykam się z 3 mamami i ich dziećmi w podobnym wieku i uważam te znajomości za bardzo ciekawe i naprawdę sprzyjające każdej z nas - wymieniamy się doświadczeniami, poglądami, nasze dzieci w przyszłości będą się razem bawić, a my na pewno te kontakty zacieśnimy.Bardzo często robimy wspólnie zakupy - raz jedna stoi z wózkami,raz drga itp. Oczywiście nie spotykamy się codziennie.Każda z nas ma swoich przyjaciół i znajomych,ale już powymieniałyśmy się telefonami i niedługo,jak zaczną się jesienne zimne i deszczowe dni, pewnie będziemy razem "kawkować" w godzinach zabawy naszych dzieci. Pomyślałam,że napiszę Ci o tym, bo prejęłam się tym,jak zostalaś sama i z chorobą Marcelka.Jakbyś miała takie "skerkowe"jak my to nazywamy znajome mamy to może czasem i one by Ci pomogły- np zrobiły zakupy i tylko zeszłabyś na dół klatki

A tak jeszcze przy okazji- w sobotę mam wychodne,hihi.Mam spotaknie kolezanek z grupy ze studiów (spotykamy się co roku) i już się ni moge doczekać,a Miłek zostaje z tatusiem.Ale niestet nie na długo, bo tata musi zdążyć do pracy

Ale dobre chociaż trochę

Pozdrawiamy