Załamka, włąśnie mi skasowało tekst !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Muszę pisać od nowa...............
Zgodnie z obietnicą piszę (raz jeszcze

)
Jeśli chodzi o chrzciny:
W piątek pojechaliśmy do Koszalina

(tam chrzciliśmy małego ze względów organizacyjnych) i na wieczór byliśmy na miejscu.Czekało tam na nas całe mnóstwo osób

.Niektórzy nie widzeli Miłka, więc tym bardziej nie mogli się nas doczekać. Było uper, tyle cioć, wujków, babć, dziadek, kuzyni

.Chociż pod koniec weekendu Miłek miał trochę dosyć tych wszystkich "rączek"

A na koiec dnia był tak za mną stęskniony,że wtulał się mocno i nie chciał puścić

.
W sobotę mieliśmy latany dzień, bieganie, odwiedziny, wizyty

.A na koniec mieliśmy inaugurację kapieli w dużej

, bo swojej nie zabieraliśmy ze sobą. Nawet mu się podobało.
W niedzielę od rana wielkie szykowanie. Kolejka do łazienki

, bo tyle nas było.Przed wyjście do kościołą przyjechała chrzestna z rodzinką i wtedy dopiero był nas tłumek
No i wyruszyliśmy do kościoła. Ponieważ wcześniej postanowiliśmy,że Miłek będzie w wózku - tak też zrobilismy. Usiedliśmy z bzegu ławki i Miłek był w wózeczku swoim. No i oczywiście zasnął

Bo to jego godzina snu była. Na samą ceremonię chrztu wzięliśmy go na ręce i podeszliśmy do ołtarza.Miłek spał. Przebudził się na chwilkę, popatrzył na księdza i spał dalej.Potem sie obudził, był spokojniutki, grzeczniutki i kochany i przeleżał do końca mszy w wózku spokojnie.

.Po mszy porobilismy rodzine zdjęcia i poszliśmy na zamówiony obiadek w restauracji.Pogoda była piekna, dzieci miały dzie biegac przed lokalem, więc było fantastycznie. Byliśmy tam od 13.30 do 18 aż. Najedliśmy się do syta, było super. W międzycasie goście się porozjeżdzali do swoich domów i zakończyliśmy naszą imprezę.
Ogólnie bardzo byliśmy zadowoleni.
Do Szczecina wrócilismy w poniedziałek do południa.Miek przespał całą drogę.
No to tyle jeśli chodzi o chrzciny.
Wkleję,żeby mi znowu nie uciekło.