Ale jak się dzieciak obudzi i drze o 2-3 w nocy, to ja mu pierś dla świętego spokoju daję.Chwilę possie i śpi dalej.
wiem Mariola,ale ja miałam to samo.Jedną noc przetrzymałam go jak płakał 30 minut.Myślałam,że dam mu pierś,ale udało się.Było bardzo ciężko,uwierz mi też.Ale miałam na uwadze cel,który chciałam osiągnąć.Na początku przejmowałam się sąsiadami,co powiedzą,co pomyślą itd,itp.Ale jednak olałam ich i pomyślałam, że to dziecko i ma prawo płakać.I tak mają dobrze

bo MIłek z reguły nie płacze i mają spokój sąsiedzi.Więc jak go uczyłam i trochę popłakał,to się przestałam nimi przejmować.Bolało mnie serce,owszem,ale najpierw wycięłam jedno karmienie,potem następne.
A może udałoby Ci się tak jak mnie na początku,że jak tylko się przebudzał,to ja nie czekałam,aż wybudzi się całkowicie,tylko od razu go podnosiłam i lekko kłysałam na boki.Głaskałam główkę i jakoś się udawało.Mówię-nie od razu.Ale w końcu się udało. A to "dla świętego" spokoju dzieci szybko wychwytują i dlatego nas wykorzystują (nie m ówię już nawet tylko o karmieniu w nocy,ale o wszystkim.Często jak raz ustąpimy,to maluch szybko to łapie i nas sprawdza przy kolejnych okazjach.Ale to już jest ta nasza konsekwencja.Albo ją mamy,albo nie.
Spróbuj się kiedyś przełamać i może się uda.