Cześć kochane

Noc mi minęła całkiem nieźle- oczywiście o6 pobudka- to już chyba taki zwyczaj będzie

Wczoraj, nie wiem jakim cudem, młody mi szturchał żołądek, jak jadłam obiad... No wkurzałam się strasznie, bo co coś połknęłam, to bach...Efekt był taki że otem cały wieczór miałam straszną zgagę, której niczym nie mogłam zaleczyć

No a teraz jadę na ryneczek po świeże owoce i warzywa na zupkę- dzisiaj robię pomidrową

Dla K usmażę dodatkowo kotlety, bo on zupek nie uznaje, a mi się stałe pokarmy znudziły

Wiśniowa- ja też o takim ślubie marzyłam... Tylko my, rodzice i rodzeństwo.
Nikt więcej i urlop cudwny od razu, bo np takie 2 tygodnie na Sri lance, albo na Bali,mmmmmmmmarzenie. Ewentualnie myślałam o obiedzie poślubnym dla najbliższych. Ale K chciał wesele, no to się zgodziłam, ale na takie okrojone. A teraz mi mówi często że miałam rację, że więcej problemów z tym weselem i zmartwień niż to warte- szczególnie ze względu na mnie i Maksa... A teraz już za późno by wszystko odkręcić. A szkoda, bo chętnie bym się pozbyła zmartwień i wydatków weselnych

W ogóle to dzwoniłam do mojej rodziny, pytać czy będą- większości nie będzie. W tym mojego ukochanego wujka, na którym mi najbardziej, że tak powiem, zależało

Tak mi się smutno zrobiło jak to usłyszałam, że wyłam potem dobre pół godziny... Z tym wujkiem mam najwięcej wspomnień z dzieciństwa, uczył mnie łowić ryby, robiliśmy razem wędki, chodziliśmy na grzyby... Najgorsze, że nie podał konkretnego powodu dlaczego go z rodziną nie będzie

W związku z tymi licznymi odmowami doprosimy jedną parę znajomych, których pierwotnie prosiliśmy tylko na ślub

A liczba gości nie przekroczy 60 osób już licząc z nami i fotografem i DJ-em

Miłego dzionka Wam życzę- ja jadę dzisiaj do rodziców na cały dzień i mnie nie będzie

Wrócili wczoraj z urlopu i jestem stęskniona- oni zresztą też

Więc zostawiam buziaki
