Witajcie złotka

Wczoraj byłam zajęta i dziś też jestem- mgrem, panami z telekomunikacji, których muszę ciągle pilnować żeby mi tych cholernych słupków, studzienek i skrzynek nie postawili na działce

Takich trepów jeszcze nie spotkałam w swoim życiu, a naprawdę wiele organizacyjno- budowlanych spraw musiałam już załatwiać

W dodatku faceci od tarasu ocknęli się teraz, że im kostki zabraknie i zamiast dać mi znać godzinę temu jak się kończyła, to teraz oznajmiają że brakuje 4,5 m kostki.... Chyba celowo tak zrobili, żeby sobie móc zrobić przerwę przynajmniej godzinną

Ze spraw ślubnych to w poniedziałek wybieramy się do naszej restauracji ustalić co i jak. Chcemy się dowiedzieć, czy restauracja ma takie świeczniki i świeczki jakie mają na zdjęciach czy to ktoś sobie sam załatwił (jak nie mają to musimy kupić- mamy nawet jedne upatrzone

). Poza tym chcemy wziąć jedno menu żeby potem móc nasze ustalić w odpowiedniej cenie i o odpowiednim urozmaiceniu. No i chyba jakąś umowę fajnie byłoby spisać, bo w sumie to żadnej nie mamy i zgubiliśmy nawet kwitek potwierdzający wpłacenie zaliczki

No postanowiliśmy, w sumie K postanowił, że czas kupić mu ślubne buty. No jak tak to ja mu nie będę przeszkadzać- w końcu to koniec maja już

No i wczoraj jak słuchałam radio, to leciała piosenka "kiss from a rose" Seal'a... Strasznie mi się ta piosenka zawsze podobała, tekst też wydaje mi się adekwatny i tak mnie wczoraj olśniło, czy by się ten utwór nie nadawał na pierwszy taniec? Nie mamy z K żadnej "naszej" piosenki, więc wybór naprawdę mamy trudny

Ta piosenka nie jest jakaś "smętna", jest w miarę żywa co K odpowiada, bo dla niego wszystkie wolne piosenki mogłyby nie istnieć... Co Wy myślicie?

Dodam, że nie robimy żadnego szczególnego układu, jak wyjdzie tak będzie, zresztą ciężko coś planować, jak ja w 7 miesiącu będę... No i po jakiś parudziesięciu sekundach chcemy żeby DJ zaprosił do tańca rodziców, świadków i resztę gości, więc taka żywsza melodia może być wskazana.

Przy okazji odpadnie stres że wszyscy się na nas patrzą, jak depczemy sobie stopy

Szczere opinie mile widziane

Dzisiaj dzwoniła moja mama. Wczoraj odbierała moja babcię od mojej kuzynki, gdzie babcia przez 2 tygodnie pomagała w opiece nad dziećmi kuzynki. No i kuzynka dostałą zaproszenie na ślub i pytała mojej mamy, czy to jakaś pomyłka, że tylko na ślub i czy wesela nie robimy. No moja mama powiedziała, ze ona nie podejmowała decyzji co do listy gości na wesele, bo powiedziała, że wesele jako takie robimy. No i się zrobiła afera, że jak to kuzyni nie są zapraszani na wesele i że w takim razie oni na ślub też nie przyjadą

A my zapraszaliśmy tylko te osoby, z którymi mamy kontakt częstszy niż raz na parę lat.... Gdybyśmy mieli zaprosić całą rodzinę wg klucza "bo wypada" to wyszłoby nam jakieś 150 osób (policzone swego czasu). A przy mojej ogólnej niechęci do wesela takie 150 osób w ogóle nei wchodziło w grę; ledwie sie zgodziłam na wesele w ilości ok 60 osób.... Więc zapraszaliśmy te osoby, z którymi mamy kontakt i z którymi się dobrze czujemy i w ten sposób powstała lista, która naprawdę nam się podoba... Wiedziałam, że jakieś zgrzyty będą w rodzinie, że wyjdę na czarną owcę i niewdzięcznicę, ale kurcze wyżywać się na mojej mamie za moje decyzje wydaje się dla mnie przesadą... Generalnie przykro mi, że matula zebrała za mnie cięgi (w ogóle nie rozumiem czy te ciegi były potrzebne

), K o tym opowiedziałam, to stwierdził krótko, że w takim razie nasza decyzja jest jak najbardziej słuszna, bo jaki kulturalny człowiek wyżywa się na osobie bogu ducha winnej... Odechciewa mi się tej imprezy...Najchętniej wzięłabym sam ślub w składzie my, rodzice, dziadkowie, rodzeństwo i najbliżsi przyjaciele. Potem obiadek i po sprawie...
Kurcze no, co innego liczyć się z nieprzychylnością rodziny co do przyjętej przez nas formy, a co innego naprawdę spotkać sie z negatywnymi emocjami innych...
Poza tym to ciągle jem...niedługo będę miała żuchwę kwadratową

W dodatku bolą mnie... ręcę. Nie wiem od czego, ale od ramion po koniuszki palców tak mnie napiernicza, że ciężko mi się ruszać...

K mówi że to przez to, że śpię z rękami w górze i odcinam tym samym dobry dopływ krwi...No może ma rację, tylko jak się śpi to ciężko kontrolować swoją pozycję

Przepraszam, mam straszne zaległości u Was, ale jakoś mi się dobra skurczyła... Obiecuję że jak się jakoś ogarnę z nauką i moimi normalnymi obowiązkami to ponadrabiam... Chciałabym już być po obronie...
