Witam w południe

Wróciłam niedawno z laboratorium- kwitłam tam dobre 2 godziny, bo robiłam test obciążenia glukozą... Glukoza rozpuszczona w wodzie z cytrynką- pychotka

Gorsze potem czekanie 2 godziny w labie na kolejne pobranie i to na czczo... Kiszki tak mi marsza grały niemiłosiernie, że aż się zła zrobiłam. Potem trochę w głowie zaczęło się kręcić to się położyłam na kozetce i kimałam dobre pół godziny

No, ale cieszę się że to już za mną, mam nadzieję, że wyniki będą dobre, bo kolejnego takiego postu nie wolałabym nie przeżywać

Teraz już na kanapie leżę, kanapeczki zjadłam i pewnie znowu sie zdrzemnę, bo normalnie oczy same mi się zamykają

Maks nawet jakiś ospały dzisiaj i nie kopie jak zwykle

Czereśni mam kolejną porcję- rwane prosto z drzewa od sąsiadki, świeżynki- jak wróciłam z laba to stała kobiałka przed drzwiami

Cudownie jest mieć takich sąsiadów

Jak trochę przetrawię kanapki to zjem owoce

No nic to, posyłam buziaki i zmykam na drzemkę
