Ano udaje się jak udaje.
Działka póki co okazała się obciążona jakimś kredytem, nie wiadomego pochodzenia- najprawdopodobniej to jakaś pomyłka, którą Panowie właściciele mają wyjaśnić tak że kupno odciągnie się trochę (co akurat jest nam na rękę), ale trochę sie zmartwiłam że jednak nie uda nam się jej zdobyć, choć wierzę, że będzie ok.
Wycieczka... Tak myśleliśmy zaczekać na LM wycieczek na Rodos, dla tego że będziemy mieć pieniążki z wesela i nie było by problemu z płatnością. Ale to jest okazja, wycieczka za pół ceny regularnej i koleżanka z biura podróży dała mi znać bo twierdzi że aż tyle taniej żadne LM nie wyjdzie, a chyba się na tym zna, bo skoro już jakiś czas pracuje w biurze

Dzisiaj muszę obgadać to z moim N. Tzn podjąć decyzję czy mamy skąd wytrzasnąć kasę i robimy rezerwację, czy nie mamy i zadzwonię do koleżanki, żeby już nie kombinowała, jak ma co nam poprzesuwać i pozałatwiać, aby było dobrze

Natomiast do ślubu pozostało 75 dni, a my wczoraj zostaliśmy bez ciast. Jeszcze się pokłóciłam z Teściowa, bo to ona załatwiała Panią do pieczenia. Wczoraj do niej zadzwoniła a ta ją szanownie poinformowała że ona nie upiecze tyle placków na tyle osób, bo poszła do pracy i że może zrobić 5 ciast i część paczek dla gości.
A Teściowa zamiast się na nią wypiąć i robić razem tj miało być, stwierdziła że ona sobie u tej pani zrobi paczki dla swoich gości w takim razie, a nam może uda się załatwić naszą znajomą, aby upiekła na salę i na paczki dla nas.
N. się na nią wkurzył, kłócił się z nią, a ta nie chciała ustąpić (chyba nie rozumie jak to wygląda z mojej strony)
Ja jej mówiłam żeby nie mieszać tylko razem robić, tak jak miało być, a ona swoje, jeszcze przy okazji wypomniała że będzie za dużo gości na weselu. W końcu kiedy to usłyszałam powiedziałam tylko żeby sobie robiła jak chce i wyszłam, bo już gotowało mi się pod czachą. Potem jeszcze gadałyśmy i starałam się być normalna, ale ja mam od razu wszystkie emocje wypisane na twarzy. Jeszcze nigdy mnie tak do tej pory nie wkurzyła jak wtedy (a nie raz mówiła różne przykre dla mnie rzeczy, a których na 100% nie zdawała sobie nawet sprawy). Moi rodzice się wściekli.
Dzisiaj mama zadzwoniła do naszej znajomej kucharki i ta niechętnie, ale zgodziła się zrobić dla nas te ciasta.
Teściowa zadzwoniła do mnie jeszcze raz powiedzieć jak to jej głupio i dowiedzieć się czy udało nam sie załatwić. Powiedziałam że będzie tak jak ona chce, czyli my paczki dla swoich oni dla swoich. A ta znów zaczęła że ona jeszcze zrobi 5 ciast na salę. Pięć razy jej tłumaczyłam że to nie dobry pomysł, bo się nasza kucharka nie połapie ile ma w końcu upiec itp, a ta dalej swoje, w kończy zaczęłam ja prosić żeby tak nie robiła i powiedziała że dobrze, zrobi tylko paczki (ale wcale mnie nie zdziwi jak jeszcze kilka razy się uprze przy tych 5 ciastach).
Już mi nerwy trochę przeszły, ale czuję jakiś taki żal do niej. Ona cały czas jakieś problemy wyszukuje co do tego wesela. A takim zachowaniem jak to, zraża do siebie ludzi, pewnie całkiem nieświadomie.
Pozostaje tylko nauczyć się jakoś z nią żyć i ja tolerować, bo to w końcu mama PMa :/