Ja i mój T. też sami zbieramy na wesele-ale w naszym przypadku to nie bedzie mega duża kwota(około 15 tyś maksymalnie 17 tyś) więc pewnie damy rade!Jak nie zdążymy uzbierać całości to pewnie rodzice dorzucą...My bedziemy mieć skromne wesele-to znaczy bez szaleństw typu fajerwerki, fontanny i pokazy. Zależy nam na dobrej imprezie bez przepychu. Nie oszczędzamy na muzyce, jedzeniu i wódce. Ja też nie wyobrażam sobie kupna sukienki za 4000 tysiące, którą założe tylko raz.Makijaż zrobi mi koleżanka, bukiet też chciałabym skromny, mały, najlepiej z kalii lub margaretek,fotografie zrobi nam znajomy fotograf, który się tym pasjonuje(nie zarabia robieniem zdjęć), videofilmowanie znalazłam za 1000 zł, sale dekorujemy sami. Mój T. jest kucharzem więc wcześniej dużo sam zrobi(zakupy też), później wynajęte panie to wydadzą (wcześniej posmażą, ugotują i takie tam). Za sale nie zapłacimy dużo bo po znajomości.Możliwe ze noclegi będą w innym miejscu niż sala ale też znalazłam tanie i przyzwoite).
Najważniejsze nie dać się zwariować i w nowe życie wstąpić z kredytem...
a co do "wtrącania" się rodziców to trzeba delikatnie zaznaczyć granice dobrych rad. My akurat pytaliśmy kogo chcieliby zaprosić ze swoich znajomych czy rodziny, co myslą o tym i o tamtym i nie robiliśmy problemu. A mamy tak dobry kontakt z rodzicami,że nie wyobrażam sobie nie pytać ich o nic i warczeć "my płacimy to sami robimy i decydujemy" chociaż współczuje parom, którym rodzice zabierają całą frajde z organizacji wesela, a próby sprzeciwu ucinają krótkim "nie płacisz to siedź cicho"- w takim wypadku bym zrezygnowała z wesela albo przełożyła na czas, w którym sama mogłabym zapłacić za wszystko!
Pozdrawiam was dziewczyny!