My już jesteśmy po

. Powiem Wam, że nigdy tak dobrze nie bawiłam się na weselu

. Było trochę nerwów, bo przez burzę w piątek, nie mieliśmy prądu do 11 w sobotę. Na szczęście chwilę przed przyjazdem fryzjerki wkońcu go włączono.W kościele było pięknie, ksiądz mówił tak jakby nas znał, a chwila przysięgi była cudowna, zapomnieliśmy, że wkoło są ludzie.
Po drodze do Dworka zagubili się rodzice PM, więc była szaleńcza jazda poszukiwawcza

.
Pierwszy taniec, mimo, że był kompozycją własną wyszedł naprawdę fajnie.
Czułam się odprężona i w ogóle niczym się nie przejmowałam, tylko czerpałam radość z tej nocy, która niestety zbyt szybko minęła.
Zespół spisał się na medal a moją wizażystkę mogę z czystym sumieniem polecić. Makijaż jak i fryzura przetrwały całą noc i następny dzień.
Sama byłam zaskoczona swoim spokojem i chyba mogę powiedzieć, że wszystko wyszło lepiej niż się spodziewałam, więc się nie martwcie na zapas bo napewno wszystko się uda i pójdzie po Waszej myśli.
Jutro mamy sesje, a w środę wyjeżdżamy w podróż poślubną

.
Teraz przyzwyczajam się do myśli, że jestem żoną i mam męża
